Policjanci z Będzina zatrzymali 28-latka, który w zeszłą niedzielę w Strzyżowicach uderzył autem w drzewo, a potem uciekł z miejsca wypadku, zostawiając ciężko ranną koleżankę. Przyznał się, grozi mu 8 lat więzienia. Wcześniej zatrzymano pasażera tego auta, który też uciekł. 24-latek twierdził, że to on kierował pojazdem.
Do wypadku doszło w nocy z 4 na 5 czerwca około godz. 2:30 na długiej prostej drodze na wylocie ze Strzyżowic w stronę Pyrzowic, przed Górą Siewierską (woj. śląskie). Samochód najpierw zjechał na pobocze, tam ściął dwa znaki drogowe i przeleciał na drugą stronę jezdni, uderzając w drzewo. Prawdopodobnie przyczyną wypadku była nadmierna prędkość.
Nie wezwali pomocy i uciekli
Po wypadku podróżujący autem uciekli z miejsca zdarzenia, zostawiając we wraku ranną koleżankę i nie wzywając pomocy. Po karetkę zadzwonił ktoś inny.
Okoliczności wypadku cały czas bada policja. Najpierw musieli oni ustalić, kto podróżował tym pojazdem, a potem kto siedział za kierownicą.
Najpierw ustalono, że samochodem podróżowała 19-latka i trójka mężczyzn w wieku od 20 do 30 lat. Pierwszego zatrzymano jeszcze w ten sam dzień. - W momencie wypadku siedział on na fotelu za kobietą. Został już przesłuchany. Znamy też z imienia i nazwiska dwóch pozostałych mężczyzn. Zmierzamy do ich zatrzymania i przedstawienia zarzutów nieudzielenia pomocy - mówił 6 czerwca Paweł Łotocki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie.
24-latek wziął na siebie winę
Tego dnia udało im się zatrzymać 24-latka. Mężczyzna podczas zeznań wziął na siebie odpowiedzialność za spowodowanie wypadku. - Usłyszał zarzut spowodowania wypadku pod wpływem alkoholu i został przez będziński sąd tymczasowo aresztowany - podaje Łotocki.
Przełom w sprawie przyniosło jednak zatrzymanie w miniony weekend trzeciego z uczestników wypadku. - 28-latek przyznał, że to on jest sprawcą wypadku drogowego, a konsekwencje związane z jego spowodowaniem miał wziąć na siebie jego 24-letni kolega - wyjaśnia Łotocki.
Mężczyzna został już tymczasowo aresztowany. Grożą mu nawet 8 lat więzienia.
Odpowiedzialność nie minie także 24-latka. - Mężczyzna, za utrudnianie ujawnienia przestępstwa i pomoc sprawcy, może trafić za kraty nawet na 5 najbliższych lat - tłumaczy Łotocki.
Nie wiadomo, jakie były dokładne motywy zachowania mężczyzny, który wziął na siebie całą winę. Mężczyzna odpowie za poplecznictwo, za co grozi mu do 5 lat więzienia.
Próbka krwi przyniesie przełom?
Śledztwo w sprawie wypadku nadal trwa. Prokuratura czeka m.in. na wyniki badań próbek krwi, które zabezpieczono we wraku. Śledczy liczą, że dzięki nim, może udać się ustalić czy w momencie wypadku kierowca był trzeźwy.
Stan rannej 19-latki nie poprawia się. Dziewczyna nadal przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Lekarze określają jej stan jako ciężki.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja