Wiadukt kolejowy zagrażał bezpieczeństwu kierowców przejeżdżających pod nim samochodów. Urzędnicy wezwali właściciela obiektu do rozbiórki. Ten przyznał się tylko do jednej nitki mostu i ją rozebrał. Druga nadal wisi nad ulicą. Nie udało się ustalić do kogo należy.
Od weekendu trwa wyburzanie wiaduktu kolejowego nad ul. Andersa w okolicy ronda Ludwika w Sosnowcu. W tym celu trzeba było zamknąć ruch samochodowy i tramwajowy pod mostem, kierowcy muszą korzystać z objazdów.
- Jego stan był kiepski. Wskutek korozji odpadały od niego całe płaty, co zagrażało bezpieczeństwu mieszkańców - mówi Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Wiadukt stoi na działce miejskiej, sam obiekt jednak jest prywatny. Wezwany do rozbiórki właściciel zabrał się do roboty, ale zdemontował tylko połowę wiaduktu - jedną nitkę.
- Okazało się, że wiadukt ma dwóch właścicieli i my nie wiemy, kim jest ten drugi. Szukamy go - dodaje prezydent.
Trop urwał się w zamkniętej kopalni
Chodzi o nitkę, którą transportowano węgiel do kopalni w Sosnowcu. Ale kopalnia jest zlikwidowana, więc ten trop poszukiwań się urwał.
Urzędnicy w końcu postanowili wyburzyć wiadukt na koszt miasta i potem, ewentualnie, obciążyć kosztem właściciela. Operacja wyniesie 120 tys. zł i powinna zakończyć się z końcem kwietnia.
Jak przyznaje Chęciński, wskutek przekształceń lub likwidacji przedsiębiorstw Sosnowiec ma wiele obiektów o niewyjaśnionej własności, którymi musi się zajmować samorząd.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Szymon Sawaściuk