W niedzielnym pożarze w mieszkaniu na siódmym piętrze bloku w Tychach zginęła 60-letnia kobieta, a jej 35-letni syn poparzony trafił do szpitala. Biegli ustalili, że ogień pojawił się w przedpokoju, odcinając wyjście na klatkę schodową. Lokatorzy postanowili uciec przez okno i zsunąć się po rynnie do sąsiadów. - Niestety, kobieta się nie utrzymała i spadła - informuje policja.
Biegły z zakresu pożarnictwa pracował w niedzielę w mieszkaniu w Tychach, gdzie zginęła 60-letnia kobieta, a jej 35-letni syn został poparzony.
- Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej - mówi Paulina Kęsek, rzeczniczka policji w Tychach.
Ogień odciął im wyjście na klatkę schodową
Do pożaru doszło kilka minut po południu. W mieszkaniu na siódmym piętrze bloku przy ulicy Dębowej byli 60-letnia kobieta i jej 35-letni syn. - Źródło ognia było w przedpokoju - mówi Kęsek.
- Mieszkanie spłonęło doszczętnie. 40 metrów kwadratowych powierzchni, dwa pokoje, kuchnia, łazienka, malutki przedpokój. W przedpokoju pożar rozwinął się najbardziej intensywnie, odcinając lokatorom wyjście na klatkę schodową - opisuje starszy kapitan Tomasz Kostyra, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Tychach.
Prawdopodobnie lokatorzy nie mogli dostać się także do balkonu od frontu budynku. Z ustaleń strażaków i policji wynika, że ewakuowali się przez okno z drugiej strony bloku.
Kęsek: - Mieli wyjść przez okno i zsunąć się po rynnie do sąsiadów piętro niżej. Syn ruszył pierwszy i jemu się udało. Przejęli go sąsiedzi. Pewnie miał im potem pomóc odebrać matkę. Niestety kobieta nie utrzymała się na rynnie i spadła na ziemię.
Wskutek upadku 60-latka zmarła. 35-latek z poparzeniami został przetransportowany do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Rzecznik lecznicy Wojciech Smętek przekazał: - Mężczyzna był bardziej poturbowany niż poparzony. Od wczoraj przebywa u nas na oddziale chirurgii ogólnej. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Przepalone drzwi, zadymiona klatka, uszkodzona elewacja
Pozostali mieszkańcy sami opuścili blok, nie było więcej ofiar. Jak mówi Kostyra, ogień przepalił drzwi mieszkania i zadymił klatkę schodową oraz dwa inne lokale, a wydostając się przez okna, uszkodził elewację bloku. Akcja gaśnicza trwała do godziny 14.
Śledczy wyjaśniają, dlaczego doszło do zwarcia instalacji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24/ Tomasz Pestka 112Tychy