W czwórkę okradali sklepy w trzech powiatach. Brali artykuły spożywcze i sprzęt AGD. Potem sprzedawali bezpośrednio klientom za pół ceny. Ale najpierw się nagradzali. Za udany skok, dla tego kto ukradł najwięcej i nie wpadł - imienna statuetka.
Policjanci z Koziegłów zostali wezwani do kradzieży w jednym ze sklepów w Koziegłowach pod Myszkowem.
Dwóch młodych mężczyzn z koszykiem pełnym produktów spożywczych i chemicznych opuściło sklep, nie płacąc za nie.
Stróże prawa rozpoczęli poszukiwania złodziei. Na ulicy Żareckiej zauważyli zaparkowaną skodę, z której wysiedli dwaj młodzi mężczyźni i zaczęli uciekać.
Policjanci ruszyli w pościg. Po kilku minutach zatrzymali uciekinierów. Okazało się, że obaj mają związek z wcześniejszą kradzieżą.
Łup został odzyskany i zwrócony do sklepu, a rabusie trafili do policyjnego aresztu.
Stróże prawa namierzyli także ich kompanów. Już następnego dnia kobieta i jej wspólnik wpadli w policyjną zasadzkę.
Duży łup, brak wpadki, czyli "osiągnięcia"
Mają od 22 do 34 lat i na koncie liczne kradzieże sklepowe w Koziegłowach, Woźnikach, Poraju i Łazach. W sumie skradli produkty spożywcze, chemiczne i sprzęt AGD na kwotę kilku tysięcy złotych.
Śledczy odzyskali większość skradzionego mienia. - Garnki, patelnie, roboty kuchenne. Sprzedawali je za pół ceny bezpośrednio klientom - mówi Barbara Poznańska, rzeczniczka policji w Myszkowie.
Temu, kto ukradł najwięcej i nie wpadł, rabusie przyznawali statuetkę. Jedną z nich znaleźli u podejrzanej kobiety, podpisaną "za osiągnięcia najlepszej złodziejki" i jej imieniem.
Teraz grozi im kara do 5 lat więzienia. Najstarszemu więcej, bo jest recydywistą. Przyznali się do stawianych im zarzutów.
Poznańska: - Ustaliliśmy, że działali pół roku, ale sprawa jest rozwojowa i niewykluczone są dalsze zarzuty.
Statuetka została zwrócona właścicielce, czyli podejrzanej. Nie była kradziona.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja