Gdy jedni zbliżali się do cmentarza, inni dopiero wychodzili z kościoła pw. św. Piotra i Pawła w Katowicach. W pogrzebie określanym "śląskim pogrzebem wszech czasów" mogło wziąć udział nawet ćwierć miliona żałobników. Wojciech Korfanty, narodowy przywódca i symbol Górnego Śląska, pochowany został 20 sierpnia 1939 roku.
Zdjęcia z tej uroczystości udostępniło nam Narodowe Archiwum Cyfrowe.
- To pogrzeb bardzo wyjątkowy, jeden z największych w województwie. Wyrażał poparcie dla idei tego zasłużonego dla Śląska człowieka, ale też manifestował sprzeciw wobec ówczesnej władzy sanacyjnej - mówi tvn24.pl dr Grzegorz Odoj, etnolog z Uniwersytetu Śląskiego.
74 lata temu, w ostatniej drodze Korfantego, przez całe miasto przeszło, według różnych źródeł historycznych, 100-250 tys. Ślązaków.
Śląska demonstracja sprzeciwu "wszech czasów"
Jak podkreśla dr Odoj, ostatnie pożegnania wielkich ludzi są poza definicją pogrzebu. – Sam pogrzeb to rytuał. Jednak w przypadku ludzi znanych, cenionych, zasłużonych przeradza się on w manifestację poparcia żałobników dla wartości, światopoglądu osoby zmarłej - mówi etnolog.
Dlatego właśnie - według niego - o pogrzebie Korfantego mówi się "wszech czasów". - W końcu brały w nim udział setki tysięcy zwolenników dyktatora, były instytucje, stowarzyszenia i ugrupowania powstańcze - wylicza dr Odoj. I dodaje: pożegnaniu towarzyszyła "martwa, miażdżąca cisza", bez incydentów, a w powietrzu wisiała już wtedy nadchodząca wojna.
Dr Odoj mówił w rozmowie z tvn24.pl, że także nieobecność na uroczystości pogrzebowej może być manifestacją. Ówczesny wojewoda śląski i przeciwnik Wojciecha Korfantego Michał Grażyński, w dzień pochówku przywódcy wyjechał z Katowic, postanowił spędzić weekend poza miastem. – Nieobecność Grażyńskiego, a także wydanie przez niego, co wiadomo z różnych źródeł, nieoficjalnego zakazu uczestnictwa w uroczystościach, dopełnia obrazu ówczesnych podziałów- wyjaśnia etnolog.
"Śląskość utożsamiał z polskością"
Wojciech Korfanty w lipcu 1939 roku został zwolniony z warszawskiego Pawiaka. Spędził tam trzy miesiące. Śmiertelnie chorego wypuszczono na wolność, by nie zmarł w celi. Jak w końcu umarł? Jak opowiada dr Grzegorz Odoj, mówiło się o otruciu oparami arszeniku, którymi miały być nasączone ściany jego celi. Później te pogłoski rozwiano.
- Korfanty był przede wszystkim pragmatykiem, dyplomatą, prawdziwym Europejczykiem, śląskość utożsamiał z polskością. To legenda, bo przecież przyprowadził Śląsk do Polski - mówi etnolog. Dziś Korfanty ma na Śląsku swoje ulice, place, pomniki i osiedla, patronuje 12 szkołom, a popiersi i tablic pamiątkowych zrobionych na jego cześć trudno zliczyć.
Wojciech Korfanty był polskim działaczem narodowym na Śląsku, jednym z czołowych przywódców Chrześcijańskiej Demokracji. Przewodził też III powstaniu śląskiemu, które zakończyło się przyłączeniem części Górnego Śląska do Polski. W działalności politycznej występował przeciwko germanizacyjnym posunięciom władz i partii Centrum. Głosił hasła nierozerwalnej łączności Górnoślązaków z narodem polskim, domagał się równouprawnienia narodowego Polaków.
Cmentarz przy ul. Francuskiej w Katowicach, gdzie leży Wojciech Korfanty:
Autor: jsy/iga / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Narodowe Archiwum Cyfrowe