W połowie 2015 roku usłyszała wyrok - dwa lata bezwzględnego więzienia za wykorzystywanie seksualne ucznia i zakaz wykonywania zawodu nauczyciela przez cztery lata. Rok później w miejskim klubie zaczyna zajęcia baletu z dziećmi. Jak to możliwe, czy zgodne z prawem? Wyjaśnia prokuratura i zapowiada umorzenie postępowanie w tej sprawie.
Prokuratura Sosnowiec-Północ postanowiła umorzyć dochodzenie w sprawie łamania zakazu wykonywania zawodu nauczyciela przez Olgę W., choreografkę i byłą nauczycielkę w szkole baletowej Bytomiu.
Sprawdzenie, czy zajęcia te łamały zasądzony zakaz, zlecił prokuraturze sąd rejonowy w Bytomiu, ten który skazał Olgę W.
- Sąd mógł zakazać skazanej jakiegokolwiek kontaktu z dziećmi. W kodeksie karnym jest taki artykuł od 2005 roku, czyli obowiązywał, gdy ruszał proces Olgi W. Sprawa byłaby wtedy jasna. Ale pewnie nikt nie przewidział, że można uczyć dzieci, działając w sposób nieformalny, poprzez prywatną firmę i ominąć przepisy - powiedział nam Zbigniew Pawlik, szef prokuratury Sosnowiec-Północ.
Bez umowy, bez wynagrodzenia?
We wrześniu 2016 roku Michał Góral, dyrektor miejskiego klubu im. Kiepury w Sosnowcu prosi Olgę W., by poprowadziła zajęcia baletu z dziećmi. - Akurat odszedł od nas instruktor, potrzebowaliśmy zastępstwa - przyznał w rozmowie z nami Góral. Zna dokonania Olgi W. w dziedzinie choreografii - była jurorką konkursów tańca w jego klubie.
Ale, jak zapewniał tvn24.pl, nie wiedział nic o głośniej w 2007 roku sprawie w bytomskiej baletówce z tragicznym finałem (wykorzystywany seksualnie przez Olgę W. Szymon powiesił się w szkolnej toalecie, odratowano go, ale do dzisiaj jest w śpiączce).
Dyrektor klubu zaprzeczył też, by wiedział o ciążącym na kobiecie wyroku. - Nie współpracowałbym z nią, gdybym wiedział. Wszystkich nas oszukała. Do samego końca oszukiwała. Gdy nie przyszła na ostatnie zajęcia, jej mąż poinformował nas telefonicznie, że musiała wyjechać za granicę, bo ktoś z rodziny zmarł - przekonuje nas. (W dniu ostatnich zajęć w klubie im. Kiepury, 3 lutego bieżącego roku Olga W. była transportowana do więzienia).
Olga W. tymczasem zezna w prokuraturze (relacja Pawlika): - Chciałam przekazać dyrektorowi, jaki ciąży na mnie wyrok, ale powiedział, że nie ma takiej potrzeby, bo on zna sytuację i nie ma powodu do denerwowania się.
Nie podpisała z Góralem żadnej umowy, ani o pracę, ani na zlecenie (umowy o dzieło klub nie może zawierać). Jak twierdzi dyrektor - na prośbę choreografki. - Wyjaśniała, że nie chce, by były odprowadzane składki do ZUS. Teraz mogę się domyślać, dlaczego - powiedział nam Góral.
Ale wtedy, we wrześniu, nie dopytuje o to Olgi W. (kobieta odracza wyrok więzienia, w jej aktach sądowych kurator odnotowuje, że skazana nigdzie nie pracuje, że zajmuje się domem, z kolei biegły psychiatra potwierdza chorobę psychiczną).
Zdaniem Górala Olga W. była zatrudniona przez firmę zewnętrzną z Bielska-Białej, która znajduje pracowników dla jego klubu. Dyrektor nie chce nam dać kontaktu do tej firmy.
Pawlik nie potwierdza tej wersji. Z uzyskanych przez prokuraturę informacji Olga W. nie miała żadnej umowy, oficjalnie nie pobierała też żadnego wynagrodzenia. Z pewnością nie płacili jej rodzice uczestników zajęć - też zostali przesłuchani w sprawie.
"Nie uczyłam, tylko konsultowałam, sugerowałam"
Olga W. od września 2016 roku do stycznia 2017 figurowała w harmonogramie zajęć klubu. Rodzicom nic nie mogło sugerować, że kobieta, która ma zajęcia z ich dziećmi, nie jest oficjalnie zatrudniona w klubie.
Po rozmowie z nimi prokurator Pawlik był przekonany, że Olga W. była w klubie nauczycielem, chociaż formalnie pracowała jako instruktor. - Rodzice opowiedzieli, na czym polegały zajęcia. Olga W. opisywała i pokazywała dzieciom, jak wygląda figura taneczna, one ją ćwiczyły i ona kontrolowała, czy dobrze ją wykonują. W praktyce sprowadzało się to do nauki tańca - mówi prokurator.
Sama skazana wyjaśniła w prokuraturze (relacja Pawlika): - Nie uczyłam, tylko konsultowałam, sugerowałam. Nie sprawdzałam wyników.
By rozstrzygnąć spór, prokuratura postanowiła przesłuchać członków komisji dyscyplinarnej przy wojewodzie śląskim, którzy 10 lat temu, pięć miesięcy po próbie samobójczej Szymona, długo przed tym, zanim podejrzana wtedy Olga W. usłyszała wyrok, wydalili ją z zawodu nauczyciela. Czyli nie na jakiś okres, nie na cztery lata, jak zawyrokował sąd. Na zawsze.
Komisja uznała w prokuratorze, że Olga W. w sosnowieckim klubie nie wykonywała zawodu nauczyciela, ponieważ nie była zatrudniona na podstawie Karty Nauczyciela. Właśnie po tym oświadczeniu prokuratura postanowiła umorzyć sprawę.
Po naszych publikacjach o Oldze W.
...sprawie przygląda się ministerstwo sprawiedliwości - m. in. sprawdza rzetelność kuratorów sądowych, dlaczego nie informowali sądu, że Olga W. pracuje. Polegali tylko na jej oświadczeniu czy je weryfikowali? W trakcie odraczania wyroku skazana dwukrotnie wykonała choreografię dla warszawskiego Teatru 6. Piętro i nie kryła się z tym specjalnie. Jej biogram z nazwiskiem i zdjęciem figurował w internecie na stronie teatru, a także na stronie sosnowieckiego klubu.
Ministerstwo wypowiedziało się też dla tvn24.pl na temat prowadzenia zajęć z dziećmi mimo wyroku za pedofilię i zakazu wykonywania zawodu nauczyciela. Według ministerstwa taką możliwość wyeliminuje ustawa ustawa z 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym, która ma wejść w życie 1 października 2017 roku.
Na jej mocy powstanie rejestr sprawców przestępstw na tle seksualnym. Będą tam zamieszczone dane o sprawcach zgwałcenia dziecka poniżej 15 lat lub zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem. Rejestr zawierać będzie również dane sprawców, którzy byli uprzednio skazani na karę pozbawienia wolności, bez warunkowego zawieszenia jej wykonania, za przestępstwo na tle seksualnym, jeśli zostało popełnione na szkodę małoletniego.
Dzisiaj pracodawca mógł sprawdzić kandydata do pracy w Krajowym Rejestrze Sądowym. Mógł, nie musiał. - Zgodnie z ustawą, przed nawiązaniem stosunku pracy lub przed dopuszczeniem do innej działalności związanej z wychowaniem, edukacją, wypoczynkiem, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi, każdy pracodawca lub inny organizator w zakresie takiej działalności, będzie zobowiązany do uzyskania informacji, czy dane tej osoby są zamieszczone w rejestrze. Dostęp do tego rejestru będą mieli pracodawcy i inni organizatorzy działalności związanej z małoletnimi - mówi Jerzy Kubrek z wydziału komunikacji w ministerstwie.
Mało tego: jeśli ktoś zaniecha tego obowiązku lub zignoruje informacje z rejestru, dopuści się wykroczenia, zagrożonego karą aresztu, ograniczeniem wolności albo grzywną nie niższą niż 1000 zł. Dane z rejestru publicznego będą dostępne bez ograniczeń oraz publikowane na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Sprawiedliwości.
Ustawa narzuca też pewien obowiązek na sąd, wprowadzając zmianę w kodeksie karnym. Kubrek: - Środek karny w postaci zakazu wykonywania zawodu lub działalności związanej z wychowaniem, edukacją, leczeniem lub opieką nad małoletnimi, będzie obligatoryjny dla sprawców, którzy popełnili przestępstwo na tle seksualnym na szkodę małoletniego. Dotąd orzeczenie o takim zakazie nie było obligatoryjne, lecz fakultatywne.
Autor: Małgorzata Goślińska / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne/ klub miejski im. Kiepury