O piątej nad ranem zarzucił wędkę, kilka minut później zobaczył, że bierze. Nie spodziewał, że będzie to od razu gigant. Karp, którego wyciągnął z Jeziora Rybnickiego Dawid Mucha ważył 34,5 kilograma. To największa ryba tego gatunku złowiona w Polsce. Zbiornik przy elektrowni obfituje w takie olbrzymy, nie tylko karpie, ale też m.in. sumy.
Obowiązujący do tej pory rekord Polski w połowie karpia to 34 kg. Taką rybę złowił w 2011 roku niemiecki wędkarz w Jarosławkach. Jak się wrzuci w wyszukiwarkę internetową Jarosławki, to najpierw wyskakują zdjęcia wędkarzy z ogromnymi rybami, dopiero potem, że to wieś w woj. zachodniopomorskim.
Świat wędkarzy był trochę zaskoczony. Jak czytamy w magazynie Wiadomości Wędkarskie - spodziewano się raczej, że rekord padnie nad Jeziorem Rybnickim. To tam w 2007 roku wyłowiono pierwsze w Polsce karpie o wadze powyżej 30 kg.
Dawid Mucha, piekarz z Czernicy, wsi w powiecie rybnickim w tym roku spełnił oczekiwania kolegów. W środę przebił Niemca. Wyłowił z Jeziora Rybnickiego karpia o wadze 34,5 kg.
Tydzień w piekarni, tydzień na rybach
Mucha jeden tydzień pracuje do 5 rano w piekarni ojca, a w następnym ma wolne i by się zrelaksować, wstaje przed 5 rano, żeby wyruszyć na ryby. W środę łowił na "Babie Jadze" - tak wędkarze nazywają teren pod dębami nad zalewem. Kilka minut po 5 zaczęło się branie. Mucha pomyślał: pewnie leszcz. A przyszło mu mocować się z wędką pół godziny. Karp gigant połamał podbierak.
Mucha łowi od dziecka, pierwszą wędkę kupił mu dziadek, gdy skończył 10 lat. Teraz zabiera na wędkowanie swoją córkę. Półtoraroczna Nadia mówi "tata", gdy widzi na zdjęciu człowieka z wędką albo rybą. Zanim na świecie pojawiło się dziecko, pan Dawid jeździł na ryby ze swoją żoną Michaliną. Rozbijali namiot i siedzieli nad wodą dwa tygodnie.
Karpie zaczął łowić niedawno. Dopiero w zeszłym roku udało mu się przynieść do domu odpowiednią sztukę na wigilijny stół, czyli małą. Wcześniej zdarzały mu się 13-kilogramowe. Tak jak tę rekordową, musiał je wypuścić. Praktycznie nie nadają się do jedzenia.
Tarło dwa razy w roku
- Duże sztuki mają dużo tłuszczu, przerośniętą tkankę mięśniową i mulisty zapach. Można je zapeklować na noc, a następnie uwędzić, jeśli ktoś potrafi. Ale do smażenia czy gotowania nie polecam - mówi Zygmunt Barylak, prezes polskiego koła wędkarskiego nr 49 w Rybniku.
Łowienie wielkich ryb to specyficzny sport. Połów kończy się oznakowaniem sztuki na płetwie grzbietowej i wypuszczeniem jej z powrotem do wody, ewentualnie wręczeniem medalu wędkarzowi za rekord. Jezioro Rybnickie obfituje w giganty.
- Woda w zalewie jest ciepła, bo schładza turbiny elektrowni. To sprzyja wzrostowi. A tarło jest dwa razy w roku, gdy normalnie powinno być raz. To ewenement w Polsce - mówi Barylak.
W Jeziorze Rybnickim wyławiano gigantyczne sumy, ważące ponad 100 kg. Czasami tego samego po kilka razy. W 2014 roku wyciągnięty na brzeg sum Stefan pokazał na wadze 107 kg.
"Wiadomości Wędkarskie", które przyjmują informacje o rekordach w połowach ryb, jeszcze nie zostały poinformowane o wielkim karpiu z Rybnika. Dawid Mucha ma na to czas do lutego przyszłego roku. Po zgłoszeniu będzie rekordzistą Polski.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: archiwum rodzinne