Młody mężczyzna wypożyczył rower i ruszył pod prąd w stronę skrzyżowania. Był przekonany, że rowerem można jechać w każdą stronę. Mija sekunda w nagraniu z monitoringu miejskiego i rowerzysta jest nad maską samochodu.
Kolizja, którą zarejestrowała kamera monitoringu w Gliwicach, przeraża.
Już w drugiej sekundzie rowerzysta zderza się z autem i dosłownie "wylatuje" w powietrze i leży na skrzyżowaniu.
W piątej sekundzie podnosi się i łapie za głowę. Ale ma szczęście: skończyło się na siniakach, przerażeniu i mandacie.
Wypożyczył rower i odjechał
Zarejestrowane zdarzenie ma początek sto metrów przed zasięgiem kamery z prawej strony. W poniedziałek rano rowerzysta na ul. Zwycięstwa wypożycza miejski rower i rusza w stronę przeciwną do rynku.
Jak przyzna później policjantom, wiedział, że ul. Zwycięstwa do skrzyżowania z ul. Dolnych Wałów jest jednokierunkowa. Można nią jechać tylko do rynku.
Mimo to rusza pod prąd.
Kończy podróż po stu metrach, na skrzyżowaniu z Dolnych Wałów i tu łapie go kamera.
250 zł mandatu plus naprawa samochodu
- Byłem przekonany, że rowerem można jeździć w każdą stronę - miał wyjaśniać policji rowerzysta.
Policjanci wysłuchali opinii uczestników kolizji, zasięgnęli informacji od operatora monitoringu i ukarali mandatem w wysokości 250 zł cyklistę.
Policja publikuje nagranie "ku przestrodze i refleksji". I przypomina: cykliści, powodując kolizję z samochodem, za wyrządzone szkody muszą zapłacić z własnej kieszeni, bo rzadko się zdarza, żeby wykupili dobrowolne ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej.
Autor: mag//ec/jb / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja