Miała 58 lat, szła od syna na przystanek, miała wrócić do domu. Znaleźli ją na ulicy. Zagadkowa śmierć - pisały lokalne media. Jest podejrzany.
W sobotę 27 stycznia po godz. 17 w małych Ptakowicach (niespełna 600 mieszkańców) pod Tarnowskimi Górami na ul. Wyzwolenia zatrzymał się kierowca BMW. Jest już zatrzymany, więc wiadomo, że to mieszkaniec Ptakowic, lat 69.
Wiadomo, że tam wtedy był, bo widział go kierowca samochodu, który jechał za BMW. Też się zatrzymał. Obaj wysiedli z samochodów i rozmawiali.
- W rozmowie ze świadkiem 69-latek mówił, że pewnie potrącił jakiś worek, leżący na jezdni - relacjonuje Damian Ciecierski, rzecznik policji w Tarnowskich Górach.
Tego dnia w Ptakowicach była mgła, ale według śledczych kierowca BMW zorientował się, że to jednak nie był worek.
- To człowiek - miał mu powiedzieć świadek.
- Kiedy 69-latek zauważył, że na jezdni leży człowiek, odjechał z miejsca wypadku, prawdopodobnie był w szoku - dodaje Ciecierski.
Zagadkowa śmierć
Jak ustalono, 58-latka szła od syna na przystanek. Miała wracać autobusem do domu w tych samych Ptakowicach.
Lokalne media pisały o tym zdarzeniu "zagadkowa śmierć". Obrażenia na ciele kobiety wskazywały na potrącenie przez samochód, ale sekcja zwłok miała wyjaśnić, czy 58-latka nie zmarła z innego powodu, wcześniej.
Wyniki sekcji, przeprowadzonej w środę 31 stycznia potwierdziły: przyczyną śmierci było przejechanie przez samochód.
Podejrzany
Policjanci mieli już wtedy w rękach 69-latka. Zatrzymali go w piątek 29 stycznia, czyli dwa dni po wypadku.
- Zgłosił się do nas świadek, ten kierowca, który rozmawiał ze sprawcą. Niestety nie zanotował numerów rejestracyjnych BMW, ale znaliśmy przynajmniej markę - mówi Ciecierski.
I znaleźli dom w Ptakowiach, pod którym stało BMW.
"Wtargnęła przed maskę"
Wczoraj, w środę, po sekcji zwłok 58-latki prokuratura przesłuchała 69-latka.
- Przyznał się, że brał udział w zdarzeniu. Przedstawił wersję, w której to pokrzywdzona wtargnęła na jezdnię tuż przed jego maską - powiedziała portalowi naszemiasto.pl Anna Szymocha-Żak, prokurator rejonowy w Tarnowskich Górach.
- Dla prokuratury najbardziej bulwersujące jest to, że podejrzany zdawał sobie sprawę z tego, że potrącił człowieka. Następnie zatrzymał samochód i wysiadł z niego zobaczyć, co się stało. Rozmawiał nawet z kierowcą, który jechał za nim i również zatrzymał się na miejscu zdarzenia. Podejrzany postanowił jednak odjechać - mówiła prokurator.
Według portalu dla prokuratury znaczenie miało również to, że mężczyzna nie zgłosił się na policję. Dlatego zawnioskowała do sądu o tymczasowy areszt.
Ostatecznie sąd zdecydował o dozorze policyjnym.
69-latek jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku oraz nieudzielenie pomocy, za co grozi do 12 lat więzienia.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja