Przypadkowy kierowca znalazł na drodze, prowadzącej przez las, zakrwawionego rowerzystę. Jak się okazało w szpitalu, mężczyzna miał złamaną nogę, połamane żebra, przebite płuca. Na miejscu policjanci znaleźli reflektor, a w lesie samochód, do którego pasował. Dotarli do właściciela. Jest już w areszcie.
Do wypadku doszło w środę między godz. 22.00 a 23.00 w Piekarach Śląskich.
W rejonie skrzyżowania Brynickiej i Tarnogórskiej, na drodze powiatowej, zauważono leżącego, zakrwawionego mężczyznę i rower w pobliżu. Wezwane zostały pogotowie i policja.
Poszkodowany to 33-latek z Tarnowskich Gór. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, wracał z pracy i wtedy doszło do potrącenia przez samochód. Jest zawodowym kolarzem.
- Miał kask, odblaski, a lampy tylna i przednia migały jeszcze, kiedy policjanci przyjechali na miejsce - mówi Dagmara Wawrzyniak, rzeczniczka policji w Piekarach Śląskich. Jednoślad wyposażony był także w specjalne liczniki do rejestracji trasy.
Rowerzysta trafił do szpitala w ciężkim stanie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ma złamaną nogę, połamane żebra, przebite płuca. Jest pod respiratorem, cały czas w śpiączce farmakologicznej.
Zaprzecza, ale ma trzy zarzuty
W czwartek rano policja jeszcze raz przeszukała miejsce zdarzenia. - Znaleźliśmy reflektor od samochodu - mówi Wawrzyniak.
Mundurowych zauważył przypadkiem strażnik leśny, wypytał, czego szukają i podpowiedział, że kilometr dalej w lesie widział zaparkowanego vana.
Policjanci znaleźli opla vivaro - reflektor z ulicy pasował do auta. Na potrącenie człowieka wskazywały także inne ślady na masce samochodu. Po rejestracji funkcjonariusze ustalili dane 42-letniego właściciela i godzinę później zapukali do jego drzwi.
- Mężczyzna zaprzeczył, że był w ostatnim czasie uczestnikiem jakiegokolwiek zdarzenia drogowego - mówi Wawrzyniak.
Nie przyznał się także w prokuraturze. - Zabezpieczone ślady i przesłuchanie świadków pozwoliło mu przedstawić zarzuty - mówi Marcin Bąk, prokurator z Piekar Śląskich.
Na razie nie udało dotrzeć się do kogoś, kto widział samo zdarzenie. Śledczy proszą o kontakt świadków, którzy mogliby wiedzieć, że 42-latek prowadził w chwili wypadku swój samochód.
W chwili zatrzymania mężczyzna był trzeźwy.
Za spowodowanie wypadku, powodującego z ciężki uszczerbek zdrowia, groziłoby mu do 8 lat więzienia. - Ale ucieczka z miejsca zdarzenia i nieudzielenie pomocy mogą podnieść tę karę o połowę, czyli do 12 lat - mówi prokurator Bąk.
Autor: mag/kv/jb / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: policja