Płonęły stodoły i inne budynki gospodarcze, a także garaże ze sprzętem i zwierzętami. Policja odnotowywała tajemnicze podpalenia od kwietnia 2013. Straty oszacowano łącznie na niemal pół miliona złotych. Policjanci zatrzymali podejrzanych, to strażacy ochotnicy. Podkładali ogień, bo chcieli się wykazać w prawdziwych akcjach. Wpadli, gdy zawiadomili o pożarze, którego nie było.
Policjanci ze Skoczowa zatrzymali dwóch młodych mężczyzn, podejrzanych o serię podpaleń budynków gospodarczych w gminie Skoczów na przełomie 2013 i 2014 roku. Straty oszacowano na blisko pół miliona złotych. Zatrzymani to druhowie miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Po podłożeniu ognia brali udział w kilku akcjach gaśniczych.
- Pragnęli, żeby coś się działo. O pieniądzach za udział w akcjach gaśniczych nic nam nie mówili. Chcieli po prostu jeździć na prawdziwe akcje, a nie tylko usuwać powalone drzewa czy zmywać plamy oleju. Mieli wtedy po 18 i 19 lat. Mózgiem akcji był ten młodszy - mówi Rafał Domagała, rzecznik cieszyńskiej policji.
W Kiczycach spalił się koń
Do pierwszego pożaru doszło pod koniec kwietnia 2013 roku. Kiczyce, ulica Kormoranów, spłonęła stodoła i zabudowania gospodarcze. Straty - około 70 tysięcy złotych. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że to początek serii podpaleń, z jakimi przyszło zmierzyć się strażakom, policjantom i mieszkańcom gminy Skoczów.
Płonęły budynki gospodarcze, stodoły i garaże wraz z wyposażeniem. Pomimo wysiłków strażaków, zabudowania ulegały niemal doszczętnemu spaleniu. W jednym z pożarów w Kiczycach spalił się koń. Po kolejnym pożarze śledczy podejrzewali już, że to efekt świadomych podpaleń.
Nie pomogła nagroda
Strażacy nieustannie otrzymywali zgłoszenia o innych podpaleniach w Kiczycach, Kowalach, Pierśćcu, Pogórzu, Wilamowicach i Ochabach. Przeprowadzono szczegółowe ekspertyzy i dokładne oględziny miejsc, w których doszło do pożarów. Obserwowano rejon, tam, gdzie dochodziło do pożarów, kierowano dodatkowe patrole umundurowane i operacyjne.
Również mieszkańcy gminy oraz członkowie ochotniczych straży pożarnych aktywnie włączyli się do poszukiwań podpalacza. Władze samorządowe wyznaczyły nagrodę dla osoby, która wskaże sprawcę. Niestety, nie udało się wtedy ustalić, kim był podpalacz. Policjanci ze skoczowskiego komisariatu wytypowali kilka podejrzanych osób, ale nie dysponowali jeszcze wystarczającym materiałem dowodowym. Wszczęte postępowania w sprawie podpaleń umarzano z powodu niewykrycia sprawcy. Ale policjanci nie zakończyli sprawy definitywnie.
Pojechali do pożaru, którego nie było
Przełom nastąpił na początku maja tego roku. Z dyżurnym straży pożarnej skontaktował się anonimowy rozmówca, który zgłosił pożar w Kiczycach. Wszczęto alarm. Kilka zastępów straży wyjechało do pożaru, którego nie było. Został o tym powiadomiony skoczowski komisariat. Podczas prowadzonego śledztwa kryminalni ustalili właściciela telefonu komórkowego, z którego zadzwonił sprawca fałszywego alarmu i we wtorek zatrzymali dwóch młodych mieszkańców Pierśćca. - Znowu nic się nie działo, a oni chcieli wyjechać na akcję - mówi Domagała.
Obaj zatrzymani należą do miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Nie byli wcześniej karani. Jeden z nich – 21-latek - przyznał się do wywołania fałszywego alarmu za namową swojego o rok młodszego kolegi. 21-letni mężczyzna przyznał się jeszcze do udziału w podpaleniu dwóch obiektów w gminie Skoczów, m.in. tam, gdzie straty były największe. Były to stodoły w Wilamowicach oraz Pogórzu. Z kolei 20-latek usłyszał 14 zarzutów dotyczących m.in. pożarów, uszkodzeń mienia przez podpalenia, usiłowania podpaleń obiektów i wywołania fałszywego alarmu.
Podpalali i gasili
20-latek najpierw wybierał miejsce. Do upatrzonego obiektu docierał samochodem albo pieszo, sam lub z kompanem. Następnie przy użyciu substancji łatwopalnych wzniecał ogień. W niektórych przypadkach sprawcy po podpaleniach brali udział w akcjach gaśniczych. Po fałszywym alarmie w Kiczycach również brali udział w poszukiwaniu zarzewia ognia.
Straty oszacowano na blisko pół miliona złotych. Wobec 21-latka prokurator zastosował policyjny dozór. Natomiast na wniosek śledczych drugi ze sprawców - 20-latek -został tymczasowo aresztowany. Obu podpalaczom grozi kara do 10 lat więzienia.
Strażacy ochotnicy podpalali i gasili zabudowania gospodarcze w gminie Skoczów:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja