Policja zatrzymała 19-latka podejrzanego o kierowanie samochodem w chwili, gdy doszło do wypadku. Po uderzeniu w latarnię zginął 17-letni pasażer auta, a 18-latka trafiła do szpitala.
Tragedia wydarzyła się w niedzielę nad ranem na ul. 3 Maja w centrum Sosnowca. Kierowca opla astry najprawdopodobniej nie zapanował nad samochodem i uderzył w uliczną latarnię. Mężczyzna wydostał się z auta, po czym uciekł. 17-letni pasażer zginął na miejscu, a podróżująca z nimi 18-letnia dziewczyna, trafiła do szpitala. Oboje wyciągnięci z auta zostali przez strażaków, którzy musieli rozcinać karoserię, by ich wydobyć.
Kierowcy grozi 12 lat więzienia
Poszukiwania kierowcy opla trwały kilkanaście godzin. Według rzeczniczki sosnowieckiej policji, Sylwii Łabaj, 19-latek został zatrzymany w niedzielę późnym wieczorem na terenie miasta. Był wówczas trzeźwy.
– Mężczyzna powinien być jeszcze dziś przesłuchany w prokuraturze Sosnowiec-Północ – informuje Mariusz Łabędzki z policji w Sosnowcu. Prawdopodobnie odpowie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz nieudzielenie pomocy jego ofiarom. Grozi za to do 12 lat więzienia.
„Uratowały ją pasy”
- 18-letnia dziewczyna jako jedyna była przypięta pasami i najprawdopodobniej to jej uratowało życie. Jej obrażenia nie były duże. Przytomna trafiła do szpitala, ale nic nie zagraża jej życiu – mówi Łabędzki.
Śmierć na miejscu poniósł jej 17-letni kolega, podobnie jak dziewczyna, także mieszkaniec Sosnowca.
Do wypadku doszło na ulicy 3 Maja przy wiadukcie ulicy Narutowicza w Sosnowcu:
Autor: NS / Źródło: TVN 24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KMP Sosnowiec