Schorowany staruszek prawdopodobnie stał się ofiarą oszustów, którzy brali na niego pożyczki. Jego ciało, zapakowane do walizki, wyłowiono z rzeki. Dlaczego został uduszony? Podejrzany o morderstwo: - Ja tylko pozbyłem się zwłok. Pan Helmut przestał oddychać i nie wiedziałem, co zrobić z ciałem.
Śledczy sprawdzą operacje wykonywane na rachunku bankowym Helmuta K. z Gliwic i nagrania z monitoringu nad bankomatami, z których były pobierane pieniądze z konta mężczyzny. Także to, co się stało z pieniędzmi, pożyczanych w bankach na podstawie zaświadczenia o emeryturze Helmuta K.
- To poboczny wątek, wyłączony ze śledztwa w sprawie zabójstwa - zaznacza Joanna Smorczewska, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Gliwicach.
Wątek bada policyjny wydział ds. walki z przestępczością gospodarczą. Może rzucić światło na to, dlaczego Helmut K. został zamordowany, dlaczego wcześniej był bity i dlaczego rok przed śmiercią przepadł.
W trzy dni poznali tożsamość ofiary i zabójcy
To była makabryczna zbrodnia. W pierwszy poniedziałek kwietnia w rzece Kłodnica w Gliwicach przy ul. Wybrzeże Armii Krajowej dryfowała walizka z ciałem mężczyzny. Podróżna, o wymiarach 70 cm na 40 cm na 22, wypukła, co zwróciło uwagę taksówkarza. Wyłowił znalezisko, otworzył zamek i wysunęła się głowa w niebieskim worku.
Nieboszczyk miał związane sznurem ręce i nogi, pętlę na szyi. Był skrajnie wychudzony - ważył 38 kh, bezzębny, zwinięty w kłębek, miał siniaki na całym ciele i połamane żebra.
Ponieważ nie było przy nim dokumentów, policja opublikowała zdjęcia mężczyzny, dzięki czemu już trzy dni później ustaliła jego tożsamość. To 77-letni Helmut K. Samotny, schorowany emeryt, po udarze mózgu, z zanikami pamięci, uzależniony od alkoholu.
W tym samym dniu policjanci mieli w rękach podejrzanego o zabójstwo emeryta. Jerzy R., 57-letni bezrobotny, przyznał się jedynie do zbezczeszczenia zwłok. - Ja tylko pozbyłem się ciała - miał wyjaśniać w prokuraturze. To on zapakował Helmuta K. do walizki, przewiózł na wózku kilometr od domu i wyrzucił do Kłodnicy.
Znikł trzy kilometry od swojego bloku
Jak się okazało, zamieszkał z Jerzym R., trzy kilometry od swojego bloku. Nigdy stamtąd nie wychodził. W tym mieszkaniu śledczy znaleźli umowy kredytowe, podpisywane przez Helmuta K.
- Badania histopatologiczne wykazały, że Helmut K. umarł w wyniku gwałtownego uduszenia poprzez zatkanie otworów oddechowych - mówi Smorczewska. Czy był martwy, gdy wkładano go do walizki? Jerzy R. twierdzi, że ciało nie mogło się w niej zmieścić, dlatego na niej usiadł i wtedy doszło do połamania żeber. Histopatolodzy tymczasem doszli do wniosku, że żebra zostały połamane za życia Helmuta K. Ten fakt oraz ogólny stan ciała Helmuta K. wskazują też, że ktoś się nad nim znęcał.
Czy był to Jerzy R. i czy miał wspólników, ustalają śledczy. Policyjny profiler ma wykonać portret psychologiczny domniemanego zabójcy, co też może dać odpowiedź, czy aresztowany działał w pojedynkę.
Smorczewska: - Podejrzany o morderstwo przyjął linię obrony, że pan Helmut umarł naturalnie, co obaliła opinia histopatologiczna. Jerzy R. twierdzi, że mężczyzna sam przestał oddychać, a on nie wiedział, co zrobić ze zwłokami, dlatego wyrzucił je do rzeki.
Jerzy R. przebywa w areszcie, przedłużonym do 5 października. Akt oskarżenia być może będzie już we wrześniu.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja