Było dobrze, ale urzędnik zmienił rozkład jazdy. - Dla kogo jest kolej, jeśli nie dla ludzi pracujących? - pytają z pretensją mieszkańcy małego miasta. Muszą przychodzić na dworzec godzinę wcześniej i ponad dwie godziny czekać na pociąg powrotny do domu. - Dlatego ludzie odchodzą od kolei - wyrokują.
Mieszkańcy Koniecpola (między Częstochową a Kielcami), pracujący w okolicach Częstochowy czują się pokrzywdzeni zmianą rozkładu jazdy pociągów - nowy obowiązuje od 13 grudnia. Pociągi zostały tak przesunięte, że mają utrudniony dojazd do pracy i powrót do domu.
Brakuje im zwłaszcza pociągu o 15.51 z Częstochowy do Koniecpola. Odjeżdża teraz o 15.30, w momencie, kiedy wielu z nich dopiero wychodzi z pracy. Następny mają dopiero o 17.26. Oznacza to dwie godziny czekania na częstochowskim dworcu.
Niewiele lepiej jest rano. Muszą wyjeżdżać z Koniecpola godzinę wcześniej, niż dotąd i marnują czas w oczekiwaniu na rozpoczęcie pracy.
- Decyzja zmiany dziwi tym bardziej, że mamy nowe, luksusowe pociągi z klimatyzacją i rozkładanymi siedzeniami i o połowę krótszy czas przejazdu - mówi Jan Bator z Koniecpola.
- Komu ma służyć kolej, jeśli nie nam, pracującym? - pyta Justyna Chudzicka, koniecpolanka. - Przez te ciągłe zmiany rozkładu i ucinanie pociągów ludzie odchodzą od kolei - dodaje.
- W tych pociągach po zmianie rozkładu zostanie parę osób i w końcu zabiorą te pociągi, bo nie będzie się opłacać je puszczać. W tym jest drugie dno, komuś zależy na przejęciu pasażerów - spekuluje Zbigniew Jaworski z Koniecpola.
Bator domyśla się, o co może chodzić: - Wzdłuż torowisk jeździ mnóstwo busów.
Sfrustrowani pasażerowie snują teorie spiskowe, ale się nie poddają. Zebrali 200 podpisów pod petycją powrotu do poprzedniego rozkładu jazdy i złożyli ją do spółki Przewozy Regionalne oraz śląskiego urzędu marszałkowskiego. Winowajcą okazał się ten ostatni.
Pociąg wróci
Projekt rozkładu jazdy układa spółka kolejowa, w tym przypadku Przewozy Regionalne. Ale urzędnik marszałkowski zatwierdza go i dokonuje ewentualnej korekty. - Pociągów nie może być za dużo, żeby spółka nie była stratna. To my płacimy za przewozy - mówi Witold Trólka, rzecznik prasowy śląskiego urzędu marszałkowskiego.
Przewozom Regionalnym - 40 mln zł, Kolejom Śląskim - 140 mln zł.
Na rozkład jazdy mają wpływ pasażerowie - rok wcześniej przeprowadzane są konsultacje społeczne. Ale nie są one wiążące. Liczą się również inne rzeczy. Pociąg nie może na przykład stać bezczynnie na torowisku, bo za to przewoźnicy płacą spółce PKP PLK. Cały czas musi być w ruchu. Dlatego nie pojawi się w Koniecpolu czy Częstochowie na każde zawołanie pasażera.
Przy tworzeniu rozkładu brane są pod uwagę badania przewoźników na temat obłożenia pociągów, czyli kiedy pociągami jeździ najwięcej ludzi. Dlatego przesunięcie pociągu relacji Częstochowa - Koniecpol z 15.51 na 15.30 wydaje się niezrozumiałe. Tym bardziej, że jak zauważają pasażerowie, to "urzędowa godzina" końca pracy.
Mieszkańcy Koniecpola zapraszali urzędników, by przejechali się pociągami i z pasażerami ułożyli rozkład. Słusznie, bo, jak przyznaje Trólka, urzędnicy robią to zza biurka. - Komuś u nas zabrakło wyobraźni i popełnił błąd, przesuwając pociąg na 15.30 - mówi Trólka.
Na szczęście teraz próbują to naprawić. - Zwróciliśmy się do Przewozów Regionalnych, by przywrócili pociąg o 15.51, w każdym razie by nie odjeżdżał wcześniej, niż o 15.45 - mówi rzecznik.
Skutecznie walczyli o zmianę rozkłady pociągów mieszkańcy Koniecpola:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski