Trzecia rozprawa rodziców małego Szymonka z Będzina. Podobnie jak wcześniej jego ojciec, Beata Ch. również nie przyznała się do zabójstwa półtorarocznego syna w lutym 2010 roku. Odmówiła też składania wyjaśnień.
Na ławie oskarżonych przed Sądem Okręgowym w Katowicach siedzą Beata Ch. i Jarosław R. - rodzice dziecka, którzy wzajemnie obciążają się winą za jego śmierć.
Beata Ch. nie przyznaje się do zabójstwa, ale zgodziła się z pozostałymi prokuratorskimi zarzutami. Chodzi m.in. o składanie fałszywych oświadczeń, dzięki którym rodzice wyłudzili świadczenia socjalne na nieżyjące dziecko.
Beata Ch. chciała, żeby ktoś znalazł Szymona
Ponieważ kobieta odmówiła wyjaśnień, sąd przez kilka godzin odczytywał protokoły z jej przesłuchań. Mówiła wtedy, że to Jarosław R. uderzył Szymona w brzuch. Podkreślała, że gdyby wiedziała, że stan syna jest aż tak zły, wezwałaby karetkę. Nie zgodziła się z prokuraturą, że nie robiąc tego skazała dziecko na śmierć.
Twierdziła też, że po śmierci syna chciała zgłosić się na policję, ale partner straszył ją, że obydwoje zostaną skazani za zabójstwo. Dlatego pojechali z ciałem do Cieszyna i porzucili je w stawie. Beata Ch. zaznaczyła, że zostawiła zwłoki przy brzegu, bo chciała, by ktoś znalazł Szymona i go pochował.
Według oskarżonej, Jarosław R. używał przemocy wobec niej i ich dzieci, dostawał ataków agresji z błahych powodów. Zarzuciła mu, że kłamie, składając obciążające ją wyjaśnienia.
Ojciec zeznawał wcześniej
Zanim sąd przystąpił do przesłuchania matki Szymona, zakończył odbieranie wyjaśnień od ojca dziecka, Jarosława R. w piątek odpowiadał on na pytania obrońcy, Andrzeja Hermana. Powtórzył, że to Beata Ch. pobiła Szymona, a on sam nie stosował przemocy wobec dzieci.
Dziecko po pobiciu nie zdradzało według niego objawów, o których mowa w akcie oskarżenia: nie gorączkowało, nie kaszlało, nie skarżyło się na bóle brzucha. Przyznał, że podał dziecku roztwór wody z solą, żeby sprowokować wymioty. Twierdzi, że zrobił tak, bo syn źle poczuł się po zjedzeniu egzotycznego owocu.
Powiedział też, że po nieudanej reanimacji Szymona chciał wezwać karetkę, ale sprzeciwiła się temu Beata Ch. Kobieta twierdzi, że było przeciwnie. Stanowczo zaprzeczył, by proponował spalenie lub zamurowanie zwłok.
Dzieciobójstwo sprzed trzech lat
Proces dotyczy śmierci niespełna dwuletniego Szymona z Będzina, którego zwłoki znaleziono ponad trzy lata temu w stawie w Cieszynie.
Na początku sierpnia dziennikarka TVN24 Marta Kupiec jako pierwsza dotarła do aktu oskarżenia w tej sprawie, przygotowanego przez Prokuraturę Okręgową w Bielsku-Białej. Według zawartych w nim zeznań, śmierć chłopca nastąpiła 27 lutego 2010 roku, a rodzice nie mogli się zdecydować, w jaki sposób pozbyć się zwłok.
Ostatecznie prokuratura przyjęła wersję bliższą wyjaśnieniom Beaty Ch. i uznała, że to ojciec pobił dziecko. Zarzut zabójstwa postawiła jednak obojgu rodzicom. Proces rozpoczął się na początku września.
Autor: pw/iga / Źródło: PAP/tvn24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24