Liczba urodzeń zarejestrowanych w tym roku w Katowicach jest dwa razy niższa niż liczba zgonów, których było o ponad tysiąc więcej niż w analogicznym okresie w 2020 roku. - Gdy się słucha tych ludzi, którzy opowiadają historie zmarłych, to się serce ściska - opowiada kierownik katowickiego Urzędu Stanu Cywilnego.
- W ostatnich miesiącach mamy najwięcej zgonów w powojennej historii Katowic - mówi Mirosław Kańtor, kierownik USC w Katowicach.
Jest to spowodowane także obecnością szpitala tymczasowego w stolicy województwa śląskiego. Pacjenci trafiają tam z całego regionu i jeśli ich leczenie nie odniesie skutku, zgodnie z przepisami zgon rejestrowany jest w gminie, w której doszło do śmierci.
Kańtor: - W marcu było 770 zgonów. W listopadzie koło 600. Teraz w kwietniu 790, czyli już przekroczyliśmy liczby z marca.
W zeszłym roku liczba zgonów, zarejestrowanych w Katowicach od 1 stycznia do 21 kwietnia wynosiła 1551. W tym roku w tym samym okresie wynosi 2579. Czyli jest o 1028 wyższa.
"Historie ściskają za serce"
Z powodu tej statystyki USC musiał przenieść wydział zajmujący się zgonami do budynku pałacowego, tam gdzie wcześniej odbywały się tylko śluby, i oddelegować tam dodatkowo dwóch pracowników. Pracują dłużej o dwie godziny, także w soboty. Najdłuższe kolejki ludzi, którzy stracili bliskich, ustawiają się w poniedziałki od samego rana.
- Gdy słucha się tych ludzi, którzy opowiadają historie bliskich, to ściska za serce - opowiada kierownik USC.
Urzędnicy przyjmują to ze smutkiem i niepokojem. Zwłaszcza, jeśli liczbę zgonów porówna się z liczbą urodzeń. Chociaż ta druga utrzymuje się na tym samym poziomie, to jest dwa razy niższa niż liczba zgonów, co, jak mówi Kańtor, jest nienaturalne. - W ostatnich latach mieliśmy więcej urodzeń niż zgonów - mówi.
Kańtor: - Spieszmy się kochać naszych bliskich, póki jeszcze są. Słuchajmy ich historii, spędzajmy z nimi czas.
Na pochówek czeka się nawet 10 dni
Najgorszy skutek pandemii widzą także zakłady pogrzebowe. Firma Karawan z Krakowa urządza ponad 20 pochówków dziennie. W ciągu miesiąca – około 450. Przed pandemią ta liczba wynosiła 200.
- Tej pracy przybywa w sposób gwałtowny – mówi Zbigniew Baran, prezes "Karawanu". - Gdy to się dzieje permanentnie przez parę dni, to się odbija na psychice pracowników. Są nawet sytuacje, że z przyczyn psychicznych pracownik musi mieć wolne – dodaje prezes.
Wydłużył się czas oczekiwania na pochówek, wynosi nawet 10 dni. Rodzina nie może pożegnać się ze zmarłym bliskim. Ciało zmarłego na COVID-19 ze względów sanitarnych przekazywane jest w zamkniętej trumnie.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24