Organizatorzy kolonii z kilkutygodniowym wyprzedzeniem rezerwowali miejsca siedzące w pociągu z Tych do Wisły. Najpierw przyjechał zapchany skład, a specjalne autobusy zostały podstawione po trzech godzinach. Dzieci płakały na peronie. Koleje Śląskie, jak się okazało, sprzedały więcej biletów na pociąg, niż było w nim miejsc.
100 osób, w tym 77 dzieci w wieku od 7 do 17 lat, miało dzisiaj o godz. 10 rozpocząć wakacje w Istebnej. Tymczasem o 11 były jeszcze w Tychach na peronie. Było gorąco, najmłodsze płakały ze zmęczenia, ośmioletni Oliwier w ogóle zrezygnował z wyjazdu.
"Wpychaliśmy dzieci na siłę"
Pociąg Kolei Śląskich, który miał zabrać kolonistów do Wisły - stamtąd organizatorzy zamówili autokar do Istebnej - przyjechał na tyski dworzec punktualnie o 8.18. Nie można było jednak wcisnąć do niego przysłowiowej szpilki, choć od Katowic zarezerwowanych miejsc miały pilnować pracownice spółki kolejowej. Kartka z rezerwacją miejsc wisiała na jednym wagonie.
- Wpychaliśmy dzieci na siłę - mówi Paulina Obara, kierownik kolonii. Kiedy już wszystkim udało się wejść, kierownik pociągu zarządził, że muszą wysiąść, bo przyjadą po nich specjalne autokary. - Panie konduktorki przepraszały i rozkładały ręce. A maszynista przyznał, że powinien być dostawiony wagon, ale koleje oszczędzają - dodaje pani Paulina.
Wysiadanie trochę trwało. Trzeba było pozbierać rozrzucone po całym pociągu bagaże i sprawdzić na peronie, czy niczego nie brakuje. Uspokajać dzieci, które przeżyły rozczarowanie, że nie pojadą pociągiem. Namawiać je, żeby zgodziły się jechać autokarem.
Minęła godzina, a obiecany transport zastępczy nie nadjeżdżał. Kolonistom przyszło czekać do godz. 11, bo organizatorzy wezwali policję. Rodzice kolonistów uparli się bowiem, że chcą skontrolować stan autobusów. - Już nie ufamy kolei - wyjaśnia Obara.
"Nie spodziewaliśmy się aż tylu podróżnych"
- Systematycznie badamy potok podróżnych. Z badań wynika, że w tym pociągu z Katowic do Wisły nie powinno być tylu ludzi. Niestety, w Katowicach wsiadło zdecydowanie więcej pasażerów. Były to grupy zorganizowane, które nie zgłosiły nam wcześniej zamiaru podróży. Nie spodziewaliśmy się ich - tłumaczy Michał Wawrzoszek, rzecznik Kolei Śląskich.
Podstawienie autobusów było - zdaniem Wawrzoszka - najlepszym wyjściem, ale: - Nasz partner okazał się nierzetelny. Nie przyjechał w wyznaczone miejsce o wyznaczonej porze.
Rzecznik przyznał, że Koleje Śląskie sprzedały więcej biletów na pociąg, niż było w nim miejsc.
Koloniści z Tychów dotarli do Istebnej z trzygodzinnym opóźnieniem:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mag / Źródło: TVN Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice | Bartosz Rejmoniak