W śląskim pogotowiu wojewódzkim około 400 ratowników zatrudnionych jest na kontraktach, które kończą się w tym roku. Zaproponowano im maksymalnie 30 zł za godzinę. Trzystu nie zgadza się pracować za taką stawkę. Dyrektor pogotowia popiera ich, ale twierdzi, że nie może dać więcej, bo ma ręce związane przez NFZ.
Ratownicy medyczni, którzy zatrudnieni są w wojewódzkim pogotowiu ratunkowym w Katowicach na kontraktach, złożyli protest. Chodzi o wysokość pensji.
Jeden z protestujących, ratownik Marcin Janusiak wyjaśnia: Jesteśmy przedsiębiorcami, więc nie możemy rozmawiać o konkretnych stawkach w czasie trwania procedury konkursowej. Mogłoby to zostać odebrane jako zmowa cenowa. Dlatego protest jest złożony wobec górnej stawki, jaką ustaliło Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe. Jest to 30 zł, którą ratownicy uważają za niegodną ratownika medycznego.
Śląskie WPR ma 376 ratowników etatowych i 436 kontraktowych. Protestuje ponad trzystu kontraktowych. Chcą zwiększenia wynagrodzenia o sto procent. Umowy z WPR kończą im się 31 grudnia.
"Nie ma zagrożenia, bo są ratownicy etatowi"
Dyrektor WPR w Katowicach w rozmowie z reporterem TVN 24 zapewnił, że jest po stronie ratowników medycznych, że "warci są każdych pieniędzy". Ale, jak twierdzi, ma związane ręce. To Narodowy Fundusz Zdrowia ustala maksymalne dzienne wynagrodzenie za pracę w karetce, na podstawie którego ustalane są stawki godzinowe.
Jak dodaje Iwona Wronka, rzeczniczka WPR w Katowicach, w planach na przyszły rok NFZ zaoferował im dotację niższą o 8,5 miliona złotych.
- W dniu ogłoszenia konkursu trzystu ratowników podpisało protest, ale część z nich już złożyła ofertę na świadczenie usług medycznych - mówi Wronka. Na wczoraj kontrakt miało zaakceptować ponad 50 ratowników.
- Warto podkreślić, że w zapisach nowego konkursu jest ujednolicenie stawek wszystkich pracowników zespołu ratownictwa medycznego, niezależnie od zajmowanego stanowiska w karetce. To oznacza, że przy wypracowaniu odpowiedniej ilości godzin i tak wynagrodzenie będzie wyższe o około 400 złotych [miesięcznie - red.]. Dlatego wydaje nam się, że te zapisy i nowa umowa jest o wiele korzystniejsza dla ratowników - wylicza Wronka.
Twierdzi, że nawet związki zawodowe, działające w pogotowiu ratunkowym, nie popierają protestów ratowników kontraktowych.
Termin składania ofert mija drugiego grudnia, do końca listopada jest czas na negocjacje. Co, jeśli nie zakończą się porozumieniem? Karetki nie będą docierać do pacjentów? - Nie ma zagrożenia - mówi Wronka. - Pracownicy etatowi zapewniają, że w razie gdyby dyżury nie były obsadzone, wtedy oni wezmą nadgodziny i ciągłość pracy pogotowia ratunkowego w Katowicach będzie zapewniona.
Ale, przypomnijmy, etatowych ratowników jest niespełna czterystu. Wronka: - Nie jest tajemnicą, że biorą dyżury w innych placówkach medycznych, dlatego deklarują, że wolą wziąć te dyżury w swojej macierzystej placówce.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice