Siedem godzin - tyle trwał przeszczep skóry głowy 7-letniej dziewczynki. Operacja się udała, ale decydujące będą najbliższe 72 godziny. To wtedy ryzyko powikłań jest największe. Na razie dziewczynka jest w śpiączce farmakologicznej.
- Replantacja skóry czaszki u 7-letniej pacjentki zakończyła się sukcesem. Jej stan jest stabilny. Dziewczynka jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii - poinformował Wojciech Gomułka rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
To do tej placówki trafiła 7-latka z okolic Bielska-Białej tuż po tym jak jej długie włosy wkręciły się w podnośnik hydrauliczny. Dziecko straciło skórę z okolic: czołowej, ciemieniowej, skroniowej, potylicznej i karku.
Dziewczynkę przetransportowano do szpitala śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego. Co zdecydowało o tym, że udało jej się pomóc?
Skalp
Na miejscu zdarzenia załoga karetki nie tylko zadbała o cierpiącą pacjentkę, ale i o to, by odpowiednio zabezpieczyć skalp skóry, który potem jej przeszczepiono.
- Na szczęście udało się to zrobić. Skalp został odpowiednio zabezpieczony. Znajdował się w foliowym woreczku z zimną wodą, który dodatkowo obłożono lodem. To najbardziej optymalne warunki. Następnie szybko przetransportowano go do naszego szpitala - opowiada Wojciech Gomułka.
Czas
Przy tak trudnych i skomplikowanych obrażeniach czas gra główną rolę. Niespełna godzinę po wypadku 7-latka była już na stole operacyjnym.
W tak krótkim czasie udało się nie tylko przetransportować pacjentkę, ale też ściągnąć do szpitala najlepszych i najbardziej doświadczonych chirurgów, którzy od kilku lat współpracują z Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Zespół
Skomplikowana operacja replantacji skalpu trwała 7 godzin. Przeprowadzili ją specjalizujący się się w zabiegach rekonstrukcyjnych chirurdzy z Instytutu Onkologii w Gliwicach - prof. Adam Maciejewski i dr. hab. Łukasz Krakowczyk. To nie było łatwe zadanie. Lekarze musieli dokładnie połączyć wszystkie naczynia.
Prof. Adam Maciejewski z zespołem wykonywał wcześniej w Centrum Onkologii w Gliwicach replantacje skalpu, a także pierwsze w Polsce przeszczepy twarzy.
Krytyczne 72 godziny
Czy przeszczep się przyjmie? Jak dziewczynka będzie wyglądała po operacji? I czy będą potrzebne kolejne zabiegi? To pytania, które najczęściej słyszą teraz lekarze.
Pewne jest to, że stan 7-latki jest stabilny i nic nie zagraża jej życiu. Na razie z dziewczynką nie ma kontaktu. - Jest w sedacji, czyli można powiedzieć, że w uśpieniu, które ma przeciwdziałać poruszaniu i umożliwić, żeby ten replantowany skalp mógł się goić. Chodzi o to, żeby ograniczyć ryzyko niepożądanych zdarzeń. Zawsze krytyczne są 72 godziny po operacji. Potem z każdym dniem ryzyko powikłań jest coraz mniejsze - tłumaczył reporterce TVN24 prof. Adam Maciejewski.
Lekarze zaczną wybudzać pacjentkę dopiero wtedy, gdy będą mieć pewność, że zespolenia naczyniowe "są na tyle wydolne, że ten skalp będzie miał szansę przeżycia".
Zespół prof. Adama Maciejewskiego dołożył starań, żeby dziewczynka w przyszłości nie była oszpecona. - Mamy nadzieję, że będzie ładnie wyglądać. A czy będą potrzebne jakieś dodatkowe operacje, to już zdecydują lekarze - mówi Gomułka.
Przeszczepy twarzy
Prof. Maciejewski przyznał, że doświadczenia z wcześniejszych zabiegów replantacji skalpu okazały się pomocne, choć ten zabieg był trudniejszy. - W przypadku tamtych pacjentek i pod względem funkcjonalnym, i estetycznym uzyskaliśmy w 100 procent to, co chcieliśmy. Te doświadczenia ogromnie się przydały, choć obecny zabieg był zdecydowanie trudniejszy. Nie wspominając o kalibrze naczyń, wielokrotnie mniejszych, to jeszcze specyfika chirurgii dzieci stawia taką replantację na znacznie trudniejszym poziomie niż te 2 wcześniejsze zabiegi – ocenił.
W ostatnich latach lekarze z Centrum Onkologii w Gliwicach zasłynęli z kilku pionierskich operacji. Chirurdzy pod kierunkiem prof. Maciejewskiego przeprowadzili dwa przeszczepy twarzy. Pierwszą z operacji przeprowadzono 15 maja 2013 r. u 33-letniego wówczas pana Grzegorza, który przeżył poważny wypadek. Był to jednocześnie pierwszy na świecie przeszczep twarzy ratujący życie. Druga operacja była już planowana. W grudniu 2013 r. lekarze przeszczepili twarz 26-letniej wówczas pani Joannie, cierpiącej od ponad 20 lat na nerwiakowłókniakowatość - łagodny nowotwór o podłożu genetycznym, który rozrastając się, może zagrozić życiu i jest uznawany za jedno z głównych wskazań do przeprowadzenia przeszczepu twarzy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. Jana Pawła II