Prokurator domagał się kary dożywocia dla 33-letniego Rafała Z. i taki wyrok zapadł w piątek w Sądzie Okręgowym w Częstochowie.
Ponadto ma zapłacić córce ofiary 10 tysięcy złotych za doznaną krzywdę.
- Nie mogę mówić o szczegółach sprawy, bo proces był niejawny - mówi Adam Synakiewicz, prezes Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Wiadomo, że Z. zgwałcił i zabił Barbarę A., 58-letnią mieszkankę Blachowni, miasteczka pod Częstochową.
Kamery na elewacje
W sobotę rano przechodzień znalazł martwą kobietę. Ciało leżało w krzakach przed urzędem stanu cywilnego, naprzeciwko urzędu miejskiego, w samym centrum miasta.
Nieoficjalnie od świadków makabrycznego odkrycia dowiedzieliśmy się, że kobieta była częściowo naga i miała worek foliowy na głowie.
Okazało się, że to Barbara A. z pobliskiego osiedla, wolontariuszka, zasłużona dla gminy. Wyszła na spacer z psem, a Rafał Z. był tam widziany o tej porze. Policja szybko do niego dotarła, w przeszłości był wielokrotnie karany za kradzieże, rozboje i przestępstwa narkotykowe. Tego samego dnia został zatrzymany. Był pijany, bardzo pobudzony i miał na sobie podartą koszulkę. Świadkowie widzieli, jak wyrzuca do kosza różaniec.
Kamery nagrały, jak Z. wciąga kobietę w krzaki. Ich zadaniem jest nagrywanie wandali, niszczących elewacje urzędów. Na bieżąco nikt nie śledzi obrazu.
DNA na różańcu
Z. usłyszał zarzuty dopiero po weekendzie, w poniedziałek wieczorem, bo prokuratura czekała na wyniki sekcji zwłok. We wtorek został aresztowany.
Sekcja wykazała, że przyczyną zgonu Barbary A. było gwałtowne uduszenie. W trakcie sekcji ujawniono obrażenia świadczące o stosowaniu wobec pokrzywdzonej przemocy seksualnej. Badania DNA wykazały, że na odzieży i bieliźnie Rafała Z. znajdują się ślady biologiczne pochodzące od Barbary A. Ślady takie ujawniono również na zabezpieczonym w śledztwie różańcu.
W wydanej opinii biegli lekarze psychiatrzy stwierdzili, że w chwili dokonania zarzucanego mu czynu Rafał Z. był poczytalny.
Nie przyznawał się do winy, nie składał wyjaśnień.
Wyrok nie jest prawomocny.
Między szczeniakami a swoją panią
Gdy Rafał Z. zaatakował 58-latkę, jej jamniczka Iskra pobiegła do domu. Okazało się, że zostawiła tam czwórkę szczeniąt. Drzwi były zamknięte. Suczka biegała w tę i z powrotem, między dziećmi a swoją panią. Znosiła liście i gałęzie, by przykryć martwą kobietę. Czuwała przy niej do rana, aż pojawili się policjanci.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski