Pomoc finansową dla dzieci osieroconych przez górników, którzy zginęli w wypadku w kopalni w Stonawie pod Karwiną w Czechach, zadeklarowali uchwałą radni sejmiku województwa śląskiego. Przeznaczyli na ten cel 120 tysięcy złotych.
Radni sejmiku województwa śląskiego na ostatniej sesji jednomyślnie podjęli uchwałę o przyznaniu pomocy finansowej w formie "dotacji celowych dla jednostek samorządu terytorialnego", przeznaczonej na wsparcie dzieci osieroconych oraz dziecka poszkodowanego górnika w wyniku wypadku w kopalni, który miał miejsce w Stonawie pod Karwiną w Republice Czeskiej 20 grudnia 2018 roku.
Zginęło wtedy trzynastu górników, w tym dwunastu Polaków - dziewięciu z województwa śląskiego. Dziesięciu kolejnych odniosło obrażenia, dwaj z nich - Polacy - trafili do szpitala. Jeden wyszedł do domu dopiero w styczniu. Drugi, który doznał poparzenia połowy powierzchni ciała, pod koniec roku był w stanie krytycznym, a potem jego rodzina poprosiła szpital, by nie udzielał żadnych bliższych informacji o stanie zdrowia rannego.
Do pomocy finansowej kwalifikowano dzieci zmarłych i poszkodowanych górników, które są niepełnoletnie lub jeszcze się uczą.
Z informacji sejmiku, uzyskanych z ośrodków pomocy społecznej, takich dzieci jest ośmioro, w tym ojciec jednego żyje. Jedno dziecko jest z województwa świętokrzyskiego, pozostałe ze śląskiego. Dwoje, z Zabrza, zostało osieroconych przez tego samego ojca.
Radni przeznaczyli na wsparcie dla dzieci w sumie 120 tysięcy złotych. Każde otrzyma po 15 tysięcy. Zasiłki będą wypłacać ośrodki pomocy.
"Wypadek ten spowodował, że rodziny ofiar znalazły się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Szczególnie dotyczy to dzieci ofiar, dla których utrata rodzica lub jego poważny uszczerbek na zdrowiu wiąże się z długofalowymi negatywnymi skutkami natury emocjonalnej i materialnej" - uzasadnił sejmik.
Dziewięciu dotąd nie odnaleziono
Tragedię w czeskiej kopalni spowodował wybuch metanu na głębokości 880 metrów. W akcji ratunkowej, podjętej zaraz po wybuchu, zdołano wywieźć na powierzchnię dziesięciu rannych i ciało jednej z ofiar. Kilka dni później ciała trzech innych górników wydobyła ekipa dokonująca wstępnego rozpoznania rejonu katastrofy, pozostałych dziewięciu dotąd nie odnaleziono.
W celu izolowania strefy pożaru odcięto tam szczelnymi zaporami teren o rozmiarach około 500 na 500 metrów. Rzecznik będącej właścicielką kopalni spółki OKD (Kopalnie Ostrawsko-Karwińskie) Ivo Czelechovsky w styczniu powiedział agencji CTK, że do tej pory nie ma dowodów, by pożar wygasł, i dlatego nie można przewidywać, kiedy rozpocznie się badanie terenu wypadku.
- Strefa jest zamknięta i na razie nie da się tam wejść. Pobierane są tam próbki, zainstalowanymi sondami mierzy się stężenie gazów. Gdy będzie można tam się dostać, poinformujemy o tym. Może to jednak potrwać szereg tygodni - oświadczył Czelechovsky.
Wydobycie węgla w tej części kopalni, która nie została objęta katastrofą, wznowiono 27 grudnia.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24