Policja publikowała wizerunek mężczyzny, który w połowie marca zaatakował pracownika straży jasnogórskiej. Do zdarzenia doszło chwilę po tym, jak mężczyzna został wyproszony z kaplicy przez ochronę, bo nie miał na sobie maseczki. Po wyjściu na zewnątrz - co zarejestrowały kamery - uderzył jednego ze strażników w twarz i go przewrócił. W środę podejrzany sam się zgłosił w komisariacie policji. Prokurator przedstawił mu zarzuty. Sąd na areszt się nie zgodził.
Policja udostępniła nagranie zarejestrowane 19 marca przez kamery na Jasnej Górze. Na filmie widać trzech pracowników straży jasnogórskiej interweniujących w Kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej: stoją oni obok ławki, z której wychodzi mężczyzna. Jak przekazuje nam Sabina Chyra-Giereś z częstochowskiej komendy miejskiej, pracownicy straży nakazali mu opuścić miejsce kultu, bo nie miał na sobie maseczki.
Człowiek, któremu strażnicy zwrócili uwagę, spokojnie wyszedł na środek kaplicy, klęknął przed ołtarzem, przeżegnał się i ruszył w kierunku wyjścia. Na zewnątrz jednak, co widać na ujęciu z innej kamery, mężczyzna stał się bardzo agresywny.
- Uderzył tam jednego z pracowników straży pięścią w twarz, a następnie, szarpiąc za odzież, przewrócił na ziemię – przekazuje podkomisarz Sabina Chyra-Giereś.
Po ataku mężczyzna odszedł z miejsca zdarzenia.
Policyjny apel
Przez kilka tygodni był nieuchwytny. Dlatego też policja w Częstochowie prosiła osoby rozpoznające napastnika o pomoc.
W środę rano poinformowała o zakończeniu poszukiwań.
- Mężczyzna, który był od poniedziałku poszukiwany za naruszenie nietykalności cielesnej pracowników straży jasnogórskiej, w dniu dzisiejszym w godzinach porannych stawił się do komisariatu w Gliwicach. W chwili obecnej trwają czynności, również dzisiaj mężczyzna zostanie doprowadzony do częstochowskiej prokuratury, gdzie zostaną przeprowadzone czynności procesowe – przekazała podkom. Sabina Chyra-Giereś, oficer prasowy częstochowskiej policji.
Dwa zarzuty
Prokuratura Rejonowa Częstochowa-Północ wszczęła postępowanie w sprawie pobicia ochroniarzy. 50-letni mieszkaniec Gliwic Jan R. usłyszał dwa zarzuty.
- Pierwszy z nich dotyczy uderzenia pracownika ochrony klasztoru pięścią w twarz i spowodowania u niego obrażeń oka, które naruszyły czynności narządów ciała na okres do siedmiu dni. Kolejny zarzut dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej innego strażnika poprzez uderzenie go pięścią w głowę i zerwanie maseczki. Przesłuchany przez prokuratora Jan R. nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw winy i złożył wyjaśnienia odmienne niż przesłuchani w sprawie świadkowie oraz zapisy monitoringu – mówi Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Prokurator uznał, że zachowanie mężczyzny miało charakter czynu chuligańskiego. W środę wystąpił do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny na okres trzech miesięcy. Janowi R. grozi do dwóch lat więzienia.
W czwartek sąd podjął decyzję i nie uwzględnił wniosku prokuratora. - W ocenie sądu nie ma podstaw do zastosowania najsurowszego środka zapobiegawczego, wystarczający jest dozór policyjny - mówi sędzia Dominik Bogacz, rzecznik prasowy sądu okręgowego w Częstochowie.
Postanowienie sądu, chociaż nie jest prawomocne i przysługuje odwołanie się od decyzji, jest natychmiastowo wykonalne. Bogacz dodaje, że podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale potwierdził że uderzył pracownika ochrony.
Źródło: TVN24 Łódź