18-latek najpierw ukradł auto, potem włamał się do pizzerii, a w końcu zaatakował ekspedientkę w nocnym sklepie. Toporkiem uderzał ją w głowę. Ukradł około tysiąca złotych i uciekł. Ekspedientka z ranami głowy i rąk trafiła na stół operacyjny. Napastnik został zatrzymany.
18-latek wszedł w nocy do sklepu spożywczo-monopolowego w Gliwicach przy ul. Grottgera przez okienko wielkości 30 cm na 30 cm. Sklep o tej porze jest zamknięty i sprzedaż odbywa się właśnie przez to okienko.
Najpierw coś zamówił, a gdy 60-letnia ekspedientka poszła w głąb sklepu po produkty, zaatakował ją od tyłu toporkiem.
O nic nie pytał, niczego nie żądał, tylko bił kobietę w głowę. Zadał jej kilkanaście ciosów. Kobieta zasłaniała się rękami.
Gdy upadła, zabrał kasetkę, w której było około tysiąca złotych i uciekł fiatem pandą. Samochód, jak się okazało, ukradł wcześniej, a potem porzucił uszkodzony. Przed napadem na sklep włamał się także do pizzerii, którą splądrował, ale niczego nie wziął.
Policjanci, powiadomieni o napadzie o 3 w nocy szybko wytypowali napastnika i zatrzymali go. - Przyznał się do wszystkiego - mówi Marek Słomski, rzecznik gliwickiej policji. Dzisiaj prawdopodobnie doprowadzą 18-latka do prokuratury z wnioskiem o areszt tymczasowy.
Ekspedientka przeszła operację. Założono jej kilkanaście szwów na głowie i rękach, miała pozrywane ścięgna. Jej życiu, jak informują śledczy, nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Do brutalnego napadu na ekspedientkę doszło w Gliwicach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja