17-latka rzuciła dziewczyna. Miał się rozmówić z jej nowym, 19-letnim chłopakiem. Umówili się "na solówkę" i obaj nie dotrzymali umowy. 19-latek wziął ze sobą siedmiu kolegów. 17-latek: rok młodszego kolegę, z którym uciekł z ośrodka wychowawczego oraz 40-letniego konkubenta jego matki oraz siekierę.
Do zdarzenia doszło w środę około szesnastej w centrum Będzina. Policja nazywa je "ustawką".
- 17-latek miał się rozmówić z 19-latkiem, ale w domyśle kalkulowali, że dojdzie do rękoczynów. Umawiali się, że spotkają się na tak zwaną solówkę, ale obaj zadbali o towarzystwo - mówi Paweł Łotocki, rzecznik policji w Będzinie.
Poszło o dziewczynę, która miała rzucić tego młodszego i związać się z tym starszym.
Złamana ręka
17-latek przebywał w tym czasie w ośrodku wychowawczym, na który też musiał sobie wcześniej zasłużyć łamaniem prawa. By spotkać się z nowym chłopakiem dziewczyny, uciekł stamtąd razem z 16-letnim kolegą.
Na ustawkę wziął także 40-letniego konkubenta matki 16-latka. I uzbroił się w siekierę.
19-latek zorganizował sobie większą grupę wsparcia - aż siedem osób.
- Jednak, gdy zobaczyli siekierę, rzucili się do ucieczki - mówi Łotocki.
19-latkowi nie udało się uciec. Przeciwnicy dopadli go i uderzyli siekierę w plecy. Na szczęście tylko obuchem. W szamotaninie złamali mu rękę.
Prowodyr poszukiwany
Policjanci najpierw zatrzymali 16-latka, a potem konkubenta jego matki - 40-letniego mężczyznę. Wciąż poszukiwany jest prowodyr bójki - 17-latek.
Usłyszą zarzuty udziału w bójce, ale dokładne ich brzmienie zależeć będzie od oceny stanu zdrowia poszkodowanego 19-latka.
Autor: mag/ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock