Bulwersująca sprawa psów z Lublińca poruszyła internautów. Obiecali aktywistom na rzecz zwierząt 1,5 tys. zł nagrody za wskazanie człowieka, który kazał suce patrzeć, jak umierają jej młode. Przywiązał ją do drzewa, a obok zostawił sześcioro szczeniaków. Część psów cudem ocalała.
Bestia, bandzior, potwór, morderca, sadysta - piszą internauci o człowieku, który głęboko w lesie w Lublińcu porzucił psy. Sukę przywiązał sznurem do drzewa, a obok zostawił sześcioro jej młodych.
O sprawie pisaliśmy we wtorek. Czworo szczeniąt zsunęło się do rowu, gdzie umarły z głodu i zimna. Były poskręcane z bólu. Suka nie mogła im pomóc, bo miała zbyt krótki sznur. Zdołała ocalić dwoje szczeniąt, które leżały najbliżej jej. Mogła je dotykać nosem, a gdy się odwróciła - karmić i grzać własnym ciałem.
- Raczej się tam nie oszczeniła. Obok był połamany koszyk z ręcznikami. Najprawdopodobniej ktoś te młode tam przyniósł, a suka pobiegła za dziećmi - mówi Tomasz Wójcik, inspektor z OTOZ Animals w Lublińcu.
Nie wiadomo, jak długo trwał dramat psów. Lekarz weterynarii ocenił wiek szczeniąt na mniej więcej dwa dni, ale mogły być starsze, bo są duże. Cudem ocalały. Jak powiedziała nam Iwona Ochman, rzeczniczka policji w Lublińcu, zostały porzucone w odludnym miejscu, gdzie nie da się dojechać samochodem i trzeba długo iść. Wójcik: - Były skazane na pewną śmierć.
Wycie suki usłyszeli mieszkańcy, którzy spacerowali w okolicy. Powiadomili policję, a ta Wójcika. Inspektor odwiązał sukę i zabrał z młodymi do schroniska.
"Damy nagrodę, chcemy dożywocia"
Policja i OTOZ poszukują właściciela psów. - Troje internautów zadeklarowało 1,5 tys. zł za wskazanie sprawcy znęcania się nad zwierzętami. Na razie to tylko obietnice darowania po 500 zł - dwie otrzymaliśmy mailem, trzecią ktoś umieścił na naszym fanpage'u - mówi Wójcik.
"Za takie coś powinno być dożywocie, bo jeżeli ktoś się tak znęca nad zwierzętami, to kwestia czasu, aż zacznie nad ludźmi. Większość porąbanych morderców zaczynała od zabijania zwierząt" - napisała pod artykułem o porzuconej psiej rodzinie jedna z czytelniczek. Na forach roi się od gróźb pod adresem sprawcy bestialstwa.
- Zamiast czytać o tym, co każdy zrobiłby temu człowiekowi, wolałbym znaleźć informację, że ktoś da uratowanym zwierzętom dom - mówi Wójcik.
Mimo przepisu, pozwalającego na usypianie ślepego miotu w schroniskach, by zapobiegać bezdomności zwierząt, szczeniaki z lublinieckiego lasu nie zostaną poddane eutanazji. Jak mówi Wójcik, matka się nimi opiekuje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals w Lublińcu