Czarno na białym

"Bili mężczyzn, kobiety i dzieci. Byli źli, że ludzie próbują uciec. Afganistan przepadł na zawsze"

Wszyscy mi powtarzali: lepiej umrzeć tutaj, niż przedzierać się przez 10 tysięcy osób. Mój tata to powtarzał. Moja żona się obawiała, że możemy nie dać rady - mówi w rozmowie z reporterką "Czarno na białym" Anetą Regulską Javid. Opowiada o ucieczce z kraju opanowanego przez reżim talibów i tęsknocie za swoim Afganistanem. - Ewakuacja to najgorsze, co dotąd przeżyłem - wspomina. - Nie mogliśmy zostać dłużej w Kabulu, żyć pod reżimem talibów. To było dla mnie nie do zaakceptowania, w pełni uzbrojeni ludzie, to jak wyglądali, ich groźby. Bili mężczyzn, kobiety i dzieci. Nikim się nie przejmowali. Byli źli, że ludzie próbują uciec. Widziałem, jacy są dzicy - opisuje. Przed przejęciem Kabulu przez talibów Javid współpracował z mediami, utrzymywał kontakt z siłami NATO i wojskiem amerykańskim. Jak podkreśla "każdy, kto walczył o demokratyczną wizję Afganistanu, mógł stać się celem ataku talibów".

 

ZOBACZ REPORTAŻ ANETY REGULSKIEJ "BEZ POWROTU"

 

Razem z żoną, synem i trzema córkami Javid żyje w jednopokojowym pomieszczeniu, czekając na rozpatrzenie dokumentów przez stronę polską. - Nikt z nas nie chce być obciążeniem dla polskiego rządu. Jesteśmy zdeterminowani, żeby ciężko pracować i zarabiać zgodnie z prawem - zaznacza. Czy kiedykolwiek planuje wrócić do kraju? - Nikt z nas nie ma złudzeń, że wydarzy się coś, co sprawi, że Afganistan będzie jeszcze miał świetlaną przyszłość - mówi i jak dodaje "Afganistan przepadł na zawsze".