W ciągu kilku sekund kierowca dwukrotnie cudem uszedł z życiem. Najpierw jego samochód na zakręcie wpadł w poślizg i stoczył się z wiaduktu na tory, a tam po chwili auto zostało staranowane przez nadjeżdżający pociąg. Prowadzący opuścił pojazd tuż przed zderzeniem.
- Zdecydowanie nietypowa sytuacja. Na całe szczęście dla kierującego, osoby poszkodowanej, udało się uniknąć tutaj większego nieszczęścia, bo na pewno o wiele gorzej by ta sytuacja wyglądała, gdyby kierujący znajdował się w samochodzie podczas uderzenia pociągu - skomentował asp. Dariusz Schacht, rzecznik prasowy zachodniopomorskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej.
Stan kierowcy jest stabilny
Do wypadku doszło w czwartek wieczorem w Skibnie niedaleko Sianowa w województwie zachodniopomorskim. Auto zostało dosłownie zmiażdżone, a 19-letni, świeżo upieczony kierowca zdołał z niego chwilę wcześniej wysiąść, mimo obrażeń spowodowanych upadkiem z wiaduktu.
- Aktualnie pacjent ten przebywa pod obserwacją lekarzy. Trafił do nas z licznymi obrażeniami i na chwilę obecną mogę powiedzieć, że jego stan jest stabilny - przekazała Marzena Sutryk, rzecznik prasowy Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Koszalinie.
Pasażerom pociągu jadącego z Białogardu do Słupska nic się nie stało. Ruch kolejowy na tej trasie przywrócono. Policja przypuszcza, że to nadmierna prędkość na śliskiej po deszczu jezdni spowodowała wypadek i stoczenie się auta na tory. Młody kierowca był trzeźwy.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Państwowa Straż Pożarna