- Jestem bezrobotny, więc w wolnych chwilach, których jest dużo, robię napisy - opowiada reporterowi "Polski i Świata" Jan III Waza. Oczywiście nie XVI-wieczny król Szwecji, tylko młody mężczyzna, który od kilku miesięcy bawi całą Polskę napisami na temat dwóch łódzkich klubów piłkarskich: Widzewa i ŁKS.
Napisy, jakie pojawiły się na ścianach budynków i ogrodzeniach, już jakiś czas temu stały się bardzo popularne w sieci.
- Najbardziej popularny jest chyba: "ŁKS robi herbatę w wodzie po pierogach" - śmieje się Jan III Waza i tłumaczy, że nie chce nikogo obrażać. Chciałby tylko, by fani łódzkich drużyn zmienili swój język na trochę mniej wulgarny. A przykładów jak ten język mógłby brzmieć jest bez liku. Wiadomo na przykład, że jeden z klubów "jeździ na wakacje do Zgierza" lub "nie czyta książek". Pojawiły się też zdania: "ŁKS śpi w skarpetkach", a "Widzew nie obiera ananasa ze skórki i w ogóle jest strasznym niejadkiem".
Wandalizm? Tak, ale ludziom się podoba
Autor "docinków" nie lubi określać się mianem artysty. Co więcej przyznaje, że niektórzy mogliby uznać jego twórczość za zwykły wandalizm i pewnie mieliby rację. - Myślę, że są ludzie którzy przybiliby ze mną "piątkę" i są tacy, którzy by mnie pogonili. (...) Ludziom się to podoba, bo to jest coś świeżego, innego. Coś, co ich po prostu bawi. A kibol będzie mnie szukał z maczetą po osiedlu - stwierdza Jan III Waza. "Król łódzkich ścian" ma też pewne zasady. - Zawsze dobieram ściany tak, aby nie niszczyć czyjegoś mienia. Łódź ma tak mało nowych elewacji, że trzeba je szanować. Pisanie po nich to głupota - oświadcza autor napisów.
Są naśladowcy. Co z tym zrobią kibice?
Prześmiewczy styl "Jana" ma już swoich naśladowców. - Niestety dużo ich tekstów jest przeciętnych, chociaż zdarzają się perełki. Na przykład: RTS lub ŁKS nie wita dnia uśmiechem - wymienia mężczyzna. - Ten performance trzeba będzie powoli kończyć. Wtedy zobaczymy, co z tym zrobią kibice - podsumowuje Jan III Waza.
Autor: ktom//bgr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24