Od 2009 roku rzeźbiarz Mark Coreth podróżuje po świecie ze swoją lodową rzeźbą polarnego niedźwiedzia. Postanowił, że podróż zakończy się w piątek w Sydney, a topiący się polarny miś będzie symbolizował postępujące globalne ocieplenie.
Dziesięciotonowy niedźwiedź obozujący na wybrzeżu w Sydney nie przetrwa dłużej niż dzień lub dwa. Niedźwiedź wykonany jest z bryły lodu i pod wpływem 20 stopniowego słońca powoli zmienia się w wielką kałużę.
Rzeźbiarz niedźwiedzia Mark Coreth uważa, że jego powolna "śmierć" będzie przypominała ludziom o prawdziwych sprawach wartych uwagi. - Kiedy byłem na wyprawie arktycznej, jeden z miejscowych przewodników powiedział mi: "możesz wyrzeźbić polarnego niedźwiedzia, to nie problem, ale jak wyrzeźbisz prawdziwe sprawy tego świata? A taką jest powolne topnienie lodowców na Arktyce" - mówi artysta.
Urodzony w Londynie rzeźbiarz podróżował po świecie ze swoją rzeźbą od 2009 roku. Postanowił zakończyć swoją podróż w piątek. - Siedząc w słońcu i obserwując jak promienie topią rzeźbę, możemy wyobrazić sobie topnienie lodowców i to jak postępuje globalne ocieplenie. Kiedy ludzie dotykają niedźwiedzia, czują pod pod dłonią jak się topi. To niesamowite doznanie - powiedział.
Źródło: Reuters