Polak potrafi, także parkować. Na rondzie i pod wiatą przystanku, na środku przejścia dla pieszych i na dwóch miejscach dla inwalidów naraz. Najbardziej spektakularne dowody ułańskiej fantazji zmotoryzowanych rodaków zbierają strażnicy miejscy i... blogerzy. Fotodokumentacja robi wrażenie.
Parkującym z fantazją pan Karol poświęcił portal "Święte Krowy". Tu trafiają zdjęcia, będące dowodem na nasz narodowy talent do parkowania inaczej. - Parkowanie typu zastawmy drzwi, zastawmy schody, stańmy na środku pasa dla pieszych, albo, jak rekordzista, zajmijmy cztery miejsca parkingowe. Inny rekordzista dwa miejsca dla inwalidów na raz zajął – wylicza najciekawsze przypadki ze swoich zbiorów.
Najbardziej zaskakujące było parkowanie na przystanku komunikacji publicznej, pod wiatą, centralnie, jakby sobie ktoś do garażu wjechał Piotr Jankowski ze straży miejskiej w Łodzi
Takich stron jest więcej. Autor bloga nieparkuj mówi na przykład, że chce piętnować bezmyślnych kierowców. I też ma się czym pochwalić. - Parkowanie na środku ronda zrobiło na mnie wrażenie, bo to nie było płaskie rondo, tylko takie z trawnikiem, podjazdem pod górkę – mówi Marcin Dudek.
Na torach też potrafimy zaparkować
Nie tylko internauci walczą ze kreatywnym parkowaniem. W Krakowie zorganizowano na przykład akcję nawołująca do tego, by auta nie tarasowały torów tramwajowych. Bo i tacy delikwenci się zdarzają. - Zostawiony samochód zbyt blisko torów powoduje, ze utrudnione życie ma kilka tysięcy osób – wyjaśnia Marek Gancarczyk z MPK SA w Krakowie. A kierowcy nad Wisłą nie takie rzeczy potrafią. Każdy strażnik miejski w Polsce może podać mnóstwo przykładów.
- Nie dalej niż miesiąc temu, niedaleko przy ulicy Korsarzy, pani zatrzymała sobie pojazd prawidłowo, na miejscu parkingowym przy jezdni. Niestety zapomniała zaciągnąć hamulca ręcznego. Po chwili było zgłoszenie, że pojazd zablokował całą jezdnię, bo się stoczył – opowiada st. insp. Piotr Tomaszewski ze szczecińskiej straży.
Parkowanie typu zastawmy drzwi, zastawmy schody, stańmy na środku pasa dla pieszych, albo, jak rekordzista, zajmijmy cztery miejsca parkingowe. Inny rekordzista dwa miejsca dla inwalidów na raz zajął Karol
Pod wiatą nie napada
To osobliwy, ale jednak przypadek. Czego nie można powiedzieć o inwencji łódzkiego kierowcy. - Najbardziej zaskakujące było parkowanie na przystanku komunikacji publicznej, pod wiatą, centralnie, jakby sobie ktoś do garażu wjechał – mówi Piotr Jankowski ze straży miejskiej w Łodzi.
Skąd ta kreatywność polskich kierowców? Głupota, pośpiech, ale i brak miejsc parkingowych w wielkich miastach. - Wszystkie te miejsca, gdzie można było do niedawna parkować w Warszawie, zostały opalikowane, nie można tam ustawić samochodu. A proszę mi powiedzieć, ile powstało nowych parkingów. Odpowiedz – zero – mówi zastępca naczelnego "Auto Świata" Roman Dębecki.
Może rozwiązaniem byłaby przesiadka na rower? Niestety, w wielu miastach ścieżek jest jeszcze mniej niż parkingów, o stojakach to już nawet nie wspominając. A miejskie absurdy "rowerowe" – wysokie krawężniki, ścieżki wiodące donikąd, brak ułatwień na schodach – zapełniłyby niejeden blog.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24, nieparkuj.blox.pl