Barack Obama próbował przed kilkoma tygodniami zapłacić kartą kredytową za obiad w jednej z restauracji, ale transakcja została odrzucona. Okazało się, że prezydent używa tej karty tak rzadko, że urzędnicy banku podejrzewali jej kradzież, nie sprawdzając do kogo należy.
Obama podzielił się tą historią w piątkowy wieczór, przemawiając na spotkaniu z przedstawicielami branży finansowej, w dniu, w którym podpisał ustawę o ochronie danych osobowych na kartach płatniczych.
Prezydent musiał się tłumaczyć
- Poszedłem do restauracji, gdy byłem w Nowym Jorku w czasie zgromadzenia ONZ i nie przyjęli mi karty. Okazało się, że najwyraźniej nie używam jej wystarczająco często. Bank myślał, że nastąpiła kradzież, że ktoś popełniał przestępstwo (płacąc nią - red.) - powiedział prezydent USA, dodając, że "na szczęście swoją kartę miała Michelle", jego żona.
Obama dodał, że w trakcie płacenia musiał się "tłumaczyć" kelnerce. Mówił, że "naprawdę uważa, że płaci swoje rachunki regularnie" - po to, by ta mu nie odebrała karty.
Prezydent USA znany jest z tego, że unika płacenia kartą. W jednym z wywiadów przed kilkoma miesiącami przyznał, że w portfelu trzyma tylko "gotówkę i prawo jazdy".
Autor: adso//gak / Źródło: Washington Post