"Dziewicze chłopięce jajka" - to wiosenny przysmak mieszkańców miasta Dongyang na wschodzie Chin, który odróżnia od wszystkich innych kurzych jaj na twardo na świecie sposób ich przyrządzania. Nabiał jest bowiem gotowany na... urynie uczniów miejscowych szkół podstawowych. Receptura nie jest skomplikowana, ale stawia jeden wymóg. Mocz może pochodzić tylko od chłopców, którzy nie skończyli 10. roku życia.
Do opróżniania prowizorycznych toalet (zwykłych misek), z jakich korzystają uczniowie szkół dochodzi po zakończonych lekcjach. Wtedy lokalni handlarze mający swoje stanowiska na chodnikach głównych szlaków w Dongyang stawiają się po odbiór składnika potrzebnego do wytworzenia wiosennego przysmaku.
Przepis przodków
Jajka najpierw są gotowane w moczu, na twardo. Potem "kucharz" obiera je ze skorupek i ponownie wrzuca do tej samej miski, w której "dochodzą" potem przez kolejne godziny. Ich przyrządzenie zajmuje więc cały dzień, ale podobno warto.
Mieszkańcy miasta podkreślają, że "już ich przodkowie" gotowali w ten sposób jajka, bo odkryli, że dzięki nim mijają bóle brzucha, krzyża i stawów. Dodatkowo pożywne jajko dostarcza energii do dłuższej i cięższej pracy.
Przyjemność ze zjedzenia smakołyku jednak kosztuje. Cena jajka to około 1,5 juana, czyli 24 centy - dwa razy więcej, niż w przypadku "zwykłego" jajka z fermy.
Źródło: Reuters