Nie chciał wcisnąć gazu do dechy, więc sam został potraktowany gazem... pieprzowym. Chodzi o kierowcę autobusu, który tak rozzłościł 88-letniego pasażera ślimaczym tempem jazdy, że ten nie znalazł dla niego litości. Na szczęście dla krewkiego łodzianina trochę więcej mieli jej w sobie policjanci, którzy ruszyli kierowcy z odsieczą.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze wylegitymowali 88-latka, spisali jego dane, ale ponieważ nikt nie złożył skargi, zwolnili go do domu. Wyjątkowo nerwowy pasażer jednego z łódzkich autobusów miał sporo szczęścia, że ani policjanci, ani zaatakowany kierowca nie mieli aż tak pieprznego nastroju jak on.
Zawód wysokiego ryzyka?
88-latek tłumaczył, że do zajścia by nie doszło gdyby nie... ślimacze tempo jazdy kierowcy autobusu linii numer 55. Problem jednak w tym, że pracownik łódzkiego MPK nie miał specjalnie wielkiego wyboru bo do pieprzowego ataku doszło dokładnie wtedy, gdy autobus stał w dużym korku na jednej z łódzkich ulic.
Jak poinformował Bogumił Makowski z łódzkiego MPK, incydent wydarzył się w piątek po południu, w godzinach największego komunikacyjnego szczytu.
Na skutek "ataku" rozzłoszczonego pasażera ucierpiał też (obok kierowcy) jeden z pasażerów autobusu. Obaj zostali opatrzeni przez lekarza i po udzieleniu pomocy autobus mógł ruszyć w ten sam korek - celowo nie piszemy "jechać dalej". Niestety nie wiemy, czy sprawca całego zamieszania postanowił ruszyć pieszo...
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24