Gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger odmówił podpisania ustawy nr 1176. Nic w tym ciekawego, gdyby nie specyficzna forma, w jakiej to uczynił. Jego doradcy mówią, że to przypadek.
- Przez pewien czas narzekałem, że poważne sprawy są pomijane, podczas gdy mniej ważne ustawy są przesyłane do mnie w celu podpisania ich. Reforma wodna, reforma więziennictwa i reforma służby zdrowia to sprawy, które w obecnej chwili najbardziej interesują Amerykanów, lecz parlament się tymi kwestiami nie zajmuje - przytacza onet.pl treść pisma, jakie gubernator wysłał do stanowej legislatury.
Dalej Schwarzenegger napisał, że "mija kolejny rok, w którym nie podjęto ważnych reform, na które zasługują Kalifornijczycy. W świetle tych wydarzeń, oraz po moich rozważaniach, wierzę, że podpisanie przesłanej do mnie ustawy nie jest konieczne".
Ciekawy komunikat
Odmowa jak każda inna, gdyby nie... pierwsze litery każdej linijki pisma, które układają się w wyrażenie... FUCK YOU.
Niechęć, jaką republikański czuje do demokratycznych stanowych kongresmenów, jest powszechnie znana, ale żeby aż tak? Współpracownicy Schwarzeneggera twierdzą, że układ liter to czysty przypadek.
- Mój Boże. Co za przypadek - powiedziała huffingtonpost.com rzeczniczka gubernatora Aaron McLear. - Podejrzewam, że gdy wetuje się tak dużo, coś takiego może się zdarzyć - dodała McLear.
Przypomniała, że w przeszłości pierwsze litery oficjalnych pism gubernatora już układały się w dziwne słowa jak "mydło" czy "poeta".
"Wała tOmaszowi LiSowi"
"Fuck you" Schwarzeneggera bardziej przypomina jednak sławne "Wała tOmaszowi LiSowi", które ukazało się w październiku 2007 r. w warszawskim wydaniu "Dziennika".
Wtedy pierwsze litery kolejnych wersów artykułu "Rice krytykuje Moskwę za szantaż gazowy" też ułożyły się w niezbyt elegancki, ale jednoznaczny komunikat. I w tym przypadku szef działu zagranicznego gazety twierdził, że to przypadek.
Źródło: huffingtonpost.com, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: gov.ca.gov