Do niecodziennego zdarzenia doszło w czwartek rano w bazie Langley-Eustis w Wirginii. To jedno z najważniejszych lotnisk USAF. Stacjonuje tam jeden z trzech dywizjonów uzbrojonych w supermyśliwce F-22, odpowiedzialny z obronę między innymi Waszyngtonu i Nowego Jorku.
Ratowanie samolotu od pszczół
Technicy odkryli, że jedna z maszyn, która dzień wcześniej wykonała lot treningowy i miała być szykowana do kolejnego, ma niecodziennych gości. Ogon myśliwca a dokładniej dyszę wylotową jednego z silników oraz końcówkę statecznika poziomego, oblepiał szczelnie "pokrowiec" z pszczół. Był to pierwszy taki przypadek w historii bazy i wywołał spore poruszenie.Według oficjalnej relacji “początkowo reakcją wszystkich było uciekać i szukać kogoś, kto potrafiłby się ich pozbyć”. Jeden z techników okazał się jednak pszczelarzem amatorem. Przekonał innych, że zabicie tak dużego roju byłoby wielką stratą, zwłaszcza wobec gwałtownie kurczącej się populacji pszczół w USA. Rozpoczęto więc gorączkowe poszukiwania kogoś, kto potrafiłby w mniej drastyczny sposób poradzić sobie z owadami.
Okazało się, że baza zatrudnia entomologa, który skontaktował się z lokalnym pszczelarzem. Ten, zaopatrzony w odpowiedni sprzęt, zjawił się po kilku godzinach w bazie i pod eskortą został dostarczony do myśliwca. Bez kłopotów zebrał pszczoły z maszyny. Jak ocenił, razem ważyły około czterech kilogramów, co przekłada się na 20 tysięcy owadów.Rój pszczół prawdopodobnie wyleciał z jakiegoś gniazda na terenie bazy i, szukając miejsca na założenie nowego, natrafił na myśliwiec. Nie wiadomo, czy owady planowały tylko na nim odpocząć, czy też zakładać nową kolonię w dyszy silnika maszyny kosztującej około 200 milionów dolarów.
Autor: mk//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF