Grecja nie opuści strefy euro, ponieważ taka porażka byłaby bardzo poważna dla Europy - ocenił były przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi, przestrzegając przed tym, by Ateny nie stały się "naszym Sarajewem".
Prodi, który stał również na czele włoskiego rządu, ocenił, że porozumienie Grecji z międzynarodowymi kredytodawcami zostanie znalezione, gdyż ani kanclerz Niemiec Angela Merkel, ani obecny szef KE Jean-Claude Juncker, ani szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde nie wezmą odpowiedzialności za wyjście Grecji ze strefy euro.
Porażka byłaby dotkliwa
- Chciałbym zobaczyć, jak Merkel, Juncker i Lagarde biorą odpowiedzialność za to, żeby pozwolić Grecji wyjść ze strefy euro - oświadczył w wywiadzie opublikowanym w czwartek we włoskie gazecie "La Repubblica".
Historia może płatać figle, "pierwsza wojna światowa wybuchła również na skutek małego incydentu, ale mam nadzieję, że Ateny nie będą naszym Sarajewem" - powiedział Prodi.
Brak kompromisu miedzy Grecją i jej wierzycielami "jest czymś nie do pomyślenia" - powtórzył Prodi, który chce wierzyć w porozumienie, gdyż - jak to ujął - porażka byłaby dotkliwa. Nieszczęście polega na tym, że instytucje europejskie są "jak chleb upieczony w połowie". To dlatego "nie są w stanie zmierzyć się z bieżącym kryzysem, ani potwierdzić swej pozycji w świecie" - ocenił.
"Zakładnicy problemów"
Brakuje faktycznych władz europejskich, których nie chcą państwa - "zakładnicy swych wewnętrznych problemów politycznych". Gdyby takie władze istniały, Grecja prawdopodobnie wcale nie weszłaby do strefy euro" - podkreślił. - Jeśli Europa chce się z tego wydostać (z kryzysu), musi natychmiast reagować poprzez ustanowienie prawdziwej władzy federalnej - powiedział były przewodniczący Komisji 1999-2004.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: European Commission