"Jesteśmy w olbrzymim dołku i dramacie". Piechociński o kłopotach producentów żywności

Autor:
mp
Źródło:
TVN24
Piechociński o kłopotach ze sprzedażą zboża przez polskich rolników
Piechociński o kłopotach ze sprzedażą zboża przez polskich rolnikówTVN24
wideo 2/7
TVN24Piechociński o kłopotach ze sprzedażą zboża przez polskich rolników

Jesteśmy w olbrzymim dołku i dramacie - powiedział w programie "Fakty po Faktach" były wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński. Zauważył, że "jest zaledwie trzy i pół miesiąca do żniw". Zdaniem Piechocińskiego "nie ma reakcji rządu na sygnały środowiska, związków zawodowych, organizacji".

Były wicepremier zwrócił uwagę, że wielkimi krokami zbliżają się żniwa. - Wtedy znowu pojawi się z polskich pól trzydzieści kilka milionów ton zboża i kukurydzy. My mamy w tej chwili nadwyżkę trzy - cztery miliony, mamy gigantyczne problemy z eksportem, nie tylko ze znalezieniem nabywców, ale też z kwestiami transportowymi dla polskich portów, które są załadowane węglem. Hipotetyczne terminale, które miały powstać zbożowe, powstają tak jak samochód elektryczny Polski - mówił.

Zaślepka materiału TVN24GO
Wiesław Gryn, Janusz Piechociński, mec. Maria Ejchart-Dubois i Maciej Ferek w "Faktach po Faktach"
Materiał jest częścią serwisu TVN24 GO

Zwrócił uwagę, że do Polski wjechało bardzo dużo zboża z Ukrainy, co miało zapobiec problemom żywnościowym w Afryce i na Bliskim Wschodzie. - Już 15 lipca na spotkaniu na Lubelszczyźnie rolnicy mówili: idzie to do nas, blokuje, jeżeli nie będziemy mieli przy tamtych cenach nawozów, robocizny, paliwa, 1700 za tonę pszenicy, to zbiór zeszłoroczny nie będzie opłacalny. W tej chwili stoimy w perspektywie tysiąca a nawet niżej, kukurydza już w ogóle poszła w dół i mamy trzy-cztery miesiące - powiedział.

Zdaniem Piechocińskiego "nie ma reakcji rządu na sygnały środowiska, związków zawodowych, organizacji". - Okazało się, że koniunktura nie przyszła, że wojewoda z Lubelszczyzny powiedział, że zamiast 60 czy 80 tysięcy ton, wjechało 800 tysięcy ton - mówił.

- W lutym wicepremier i minister rolnictwa (Henryk Kowalczyk - red.) zapowiada, że będzie interwencja unijna. Dopiero później przychodzi informacja, że będzie to 29,5 miliona euro. To jest naprawdę kropla w morzu potrzeb - ocenił.

- Wiele gospodarstw (..) dokłada średnio 100 złotych do jednego tucznika. Jeżeli dzisiaj słyszymy, że 20 czy 30 zakładów mięsnych wstrzymuje się z ubojem świń, jeżeli słyszymy, że waga bita ciepła przekroczyła 11 złotych za kilogram po raz pierwszy w historii. Mamy perspektywę, że nie tylko będzie bardzo drogo na Wielkanoc, ale tych polskich świń będzie mniej - stwierdził.

Ocenił, że to wszystko powoduje, że rolnicy "są pod kreską".

Negocjacje ministra z rolnikami

W środę w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozpoczęły się obrady okrągłego stołu rolniczego z udziałem wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka.

Po godzinie 19 reporter TVN24 Bartłomiej Ślak relacjonował, że szef resortu rolnictwa zostawił rolnikom dokument z propozycjami i wyszedł z budynku. W miejscu obrad zostali rolnicy. - To jest obraźliwe, kiedy dostajemy taki świstek, który miał być nazwany porozumieniem - powiedział szef Agrounii Michał Kołodziejczak. Dodał, że dokument podpisany przez Kowalczyka został zatytułowany "podsumowanie okrągłego stołu rolniczego". - Tu nie ma żadnych porozumień, nie ma żadnych dat - mówił. 

Czytaj więcej: Minister twierdzi, że "w zasadzie wszystko wyjaśnione". Kołodziejczak: rozpoczynamy strajk okupacyjny w ministerstwie>>>

Zaślepka materiału TVN24GO
TVN24 na żywo - oglądaj w TVN24 GO
Materiał jest częścią serwisu TVN24 GO

Autor:mp

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości