W jednej ze spółek Orlenu każdy członek zarządu zarabiał nawet dwa miliony złotych rocznie - powiedział podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk. Poinformował także o dokumentach, które wskazują, że Daniel Obajtek wynajął detektywa do śledzenia posłów opozycji. Były prezes Orlenu zaprzeczył. "To kłamstwo" - napisał na platformie X.
- Nie ma dnia, żebym nie otrzymywał takich informacji, w sumie może to zabrzmieć trochę sensacyjnie, trochę anegdotycznie, ale może to uzmysłowić, ile czasu i wysiłku zabiera naszym służbom, paniom i panom ministrom sprzątanie po poprzednikach - mówił Tusk.
- Tylko dzisiaj dostałem dwie informacje, jedna jest bardzo poruszająca, druga byłaby zabawna, gdyby nie dotyczyła publicznych pieniędzy - powiedział premier.
Dwa miliony złotych rocznie dla członka zarządu
- Jest taka spółka OTS, założona przez Orlen mimo ostrzeżeń kierowanych pod adresem członków rządu Mateusza Morawieckiego. Jeżeli chodzi o charakter działalności i obsadę tej spółki, nie zdecydowano się na skuteczną interwencję - powiedział Donald Tusk.
- Ci, którzy ostrzegali władze przed działalnością i charakterem tej spółki, oczywiście stracili pracę - dodał premier.
- Istnieją obawy, że w związku z działalnością spółki Polska będzie narażona na poważne kłopoty, natomiast nie będą członkowie władz tej spółki. Zagwarantowali sobie wynagrodzenie dla każdego członka zarządu na koniec lutego 2024 w wysokości dwóch milionów złotych rocznie - mówił.
- Słowa: niegospodarność, hazard, interesowność, pazerność tych, którzy się ulokowali w tych spółkach, przekraczają wszystkie możliwe granice - mówił.
Orlen Trading Switzerland (OTS) to spółka handlowa należąca do grupy Orlen, założona w sierpniu 2022 roku. Jak podano na jej stronie internetowej, handluje produktami ropopochodnymi, dostarcza produkty zarówno z pięciu rafinerii grupy, jak i od światowych dostawców.
Detektyw Obajtka
Mówił także o działaniach byłego prezesa Orlenu. - Prezes (Daniel - red.) Obajtek podpisał między innymi zlecenie dla detektywa, którego zadaniem była (..) identyfikacja nieuczciwej konkurencji, jak zapisano w dokumencie, wobec Orlenu, w tym identyfikacja źródeł ujawniania informacji dotyczących funkcjonowania koncernu - mówił Tusk.
- Mamy też dokumentację pokazującą, czym zajmował się detektyw wynajęty przez pana prezesa Obajtka. Głównie nieustannym śledzeniem posłów opozycji. W tym przypadku pana Marcina Kierwińskiego, pana Jana Grabca, dzisiejszych ministrów rządu, pana deputowanego Andrzeja Halickiego - wymieniał premier.
- Na te usługi detektywistycznie Orlen wydał decyzją Daniela Obajtka ponad milion złotych. Na codzienną obserwację posłów opozycji. Nawet spółki państwowe uczestniczyły w tym procesie totalnej inwigilacji posłów opozycji. Być może te materiały ujrzą światło dzienne, bo są rzeczywiście momentami bardzo zabawne, gdyby nie brudny kontekst tych informacji - dodał.
Jak wskazał, efektem pracy detektywa było ujawnienie, że zachodzą relacje pomiędzy Marcinem Kierwińskim a jego ojcem. - To był jeden z efektów pracy, za który Orlen zapłacił ponad milion złotych - zaznaczył premier.
- Więcej takich kwiatków, właściwie każdego dnia, ląduje na moim biurku - stwierdził.
Obajtek zaprzecza
W mediach społecznościowych Daniel Obajtek odniósł się do wypowiedzi premiera.
"Kategorycznie zaprzeczam doniesieniom, żebym wynajmował jakiegokolwiek detektywa do śledzenia jakichkolwiek posłów. To kłamstwo Panie Premierze" - czytamy we wpisie byłego prezesa Orlenu na platformie X (dawniej Twitter). "Podał Pan kwotę za ochronę, którą przyznała mi Rada Nadzorcza koncernu w czasie, gdy realizowaliśmy strategiczne procesy połączenia. Taka ochrona była standardową praktyką, stosowaną również przez Jacka Krawca (były prezes PKN Orlen z czasów rządów PO-PSL - red.). Ma Pan złe informacje" - wskazywał.
Źródło: tvn24.pl