69-letni Wiesław Ś. usłyszał zarzut zabicia psa Bąbla, który w pobliżu wsi Tarnawatka-Tartak (Lubelskie) wyszedł z właścicielem na spacer. Strzał padł z pobliskiej ambony. Myśliwy odjechał, choć właściciel psa wołał, żeby pomógł. Jeszcze tego samego dnia został zatrzymany przez policję.
Bąbel był z rodziną od roku, od szczeniaka. - To jest tak drastyczna sytuacja, że nie wiemy, jak zakomunikować to naszym dzieciom. Cała rodzina teraz płacze – mówiła w wyemitowanym 5 grudnia materiale "Faktów" TVN Anna Piwko.
W piątek (26 listopada) około godziny 14 jej brat wyszedł z Bąblem na spacer po polach w pobliżu wsi Tarnawatka-Tartak. W pewnym momencie mężczyzna usłyszał huk wystrzału i skowyt psa, który oddalił się od właściciela jedynie na odległość kilkudziesięciu metrów.
Weterynarz musiał uśpić psa
Okazało się, że zwierzak został postrzelony. Strzelec zszedł z pobliskiej ambony myśliwskiej i zniknął w lesie. Potem wsiadł do samochodu i odjechał, choć wołano, by pomógł. Pies został zaś zawieziony do weterynarza w Tomaszowie Lubelskim, jednak – jak informuje sierżant sztabowy Małgorzat Pawłowska z Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim – rana była na tyle poważna, że czworonoga się nie udało uratować i został uśpiony.
- Wykonane w tej sprawie czynności wykazały, że do psa strzelano z broni myśliwskiej – dodaje policjantka.
Znaleziono u niego broń typu sztucer
Mundurowi odnaleźli strzelca jeszcze tego samego dnia. Okazało się, że to 69-letni myśliwy z gminy Tarnawatka. - Policjanci zabezpieczyli u niego broń typu sztucer, która zostanie poddana szczegółowym badaniom laboratoryjnym – podkreśla sierż. szt. Pawłowska.
Zawiadomienie do prokuratury i Polskiego Związku Łowieckiego złożył w tej sprawie wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.
Podejrzany nie przyznał się do winy
- W tym wypadku nie mam wątpliwości, że odpowiedzialność karna dla sprawcy tego czynu powinna być adekwatna. Powinno być więzienie dla wszystkich, którzy wyrządzają krzywdę zwierzętom. Cieszę się, że również w tej sprawie mogłem złożyć zawiadomienie do prokuratury. Mam nadzieję, że oddzielne postępowanie dotyczące aspektu dyscyplinarnego przeprowadzi PZŁ – powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
69-latek usłyszał już zarzut zabicia psa. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Za zabicie zwierzęcia grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
- Przepisy w tej materii są zero-jedynowe. Nie wolno strzelać ani do psów, ani do kotów - komentował w materiale "Faktów" TVN Radzisław Woliński z Koła Łowieckiego Dąbrowa w Poznaniu.
Źródło: Fakty TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne właścicieli psa