Policja zatrzymała 37-letniego mężczyznę, który jest podejrzewany o zabicie swojej byłej żony. Zginęła na ulicy, w centrum miasta. W obronie kobiety stanął jej partner, który został zraniony i trafił do szpitala.
Do tragedii doszło w centrum Lubartowa (woj. lubelskie). Policja dostała zgłoszenie w poniedziałek (12 lipca) po godzinie 20.
– 38-latka wyszła z domu ze swoim 44-letnim partnerem. Podszedł do nich 37-letni były mąż kobiety. Zaczął wykrzykiwać wulgaryzmy, po czym wyjął nóż i zaatakował byłą żonę. W jej obronie stanął partner. Wywiązała się szarpanina - mówi komisarz Andrzej Fijołek, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie.
Osierociła czworo dzieci
Kobieta zginęła na miejscu od zadanych ciosów. Osierociła czworo dzieci. Jej partner został zraniony i trafił do szpitala. Obrażenia nie były poważne. Policja zatrzymała napastnika kilka ulic dalej. Jeszcze nie usłyszał zarzutów.
- Czuć było od niego alkohol. Nie zgodził się na badanie alkomatem. Została mu pobrana krew – zaznacza kom. Fijołek.
Był wcześniej notowany
Dodaje, że 37-latek w zeszłym roku przebywał przez trzy miesiące w areszcie. Postawiono mu zarzut znęcania się nad żoną, gdy byli jeszcze małżeństwem oraz podpalenia drzwi mieszkania jej partnera.
- Po wyjściu z aresztu został objęty dozorem policyjnym. Sprawa była w toku. Jeszcze nie zapadł wyrok. Ponadto mężczyzna był wcześniej notowany, m.in. za naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji – tłumaczy nasz rozmówca.
Na miejscu przez kilka godzin pracowali policyjni technicy, którzy pod nadzorem prokuratora zabezpieczali ślady.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24