Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska podczas spaceru po puszczy zauważył ze zdumieniem podcięte z obu stron potężne drzewo, które stwarzało ogromne zagrożenie. Tym bardziej, że stało niedaleko leśnej ścieżki.
- Sądziłem, że trafiłem na rozpoczęte prace leśne i ktoś wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością, bo w tym miejscu zaplanowano rębnię, a w sąsiedztwie były pnie po wcześniej wyciętych drzewach – mówi Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska.
Spacerując po Puszczy Knyszyńskiej (woj. podlaskie), w pobliżu miejscowości Lipina, zauważył około dwustuletni dąb, który został przez kogoś podcięty.
"Kto wie, może moja obecność spłoszyła złodzieja"
– To cud, że drzewo nadal stało. W każdej chwili mogło się przewrócić, a rosło niedaleko leśnej ścieżki. Gdyby ktoś tamtędy przechodził i zerwałby się większy wiatr, mogłoby dojść do tragedii – podkreśla.
Natychmiast powiadomił o sprawie tamtejsze nadleśnictwo. – Okazało się, że na tym terenie nie były prowadzone żadne prace leśne, a dąb został przygotowany do kradzieży. Kto wie, może moja obecność spłoszyła złodzieja lub też złodziej nie był w stanie obalić drzewa – zastanawia się nasz rozmówca.
"Żaden pilarz nie będzie podcinał drzewa z każdej strony"
Zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Supraśl Tomasz Bozik przyznaje, że nigdy wcześniej nie spotkał się z taką sytuacją.
- Ten, kto próbował w ten sposób ukraść dąb, musiał robić to chyba pierwszy raz. Żaden pilarz nie będzie podcinał drzewa z każdej strony jak na przykład bóbr. Oczywistym jest, że zagraża to bezpieczeństwu, tym bardziej że chodzi przecież o potężne drzewo – mówi Tomasz Bozik, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Supraśl.
Leśnicy apelują o zgłaszanie tego typu przypadków
Dąb jeszcze tego samego dnia został ścięty. Sprawę prowadzi straż leśna.
- Prosimy wszystkich odwiedzających nasze lasy, aby w przypadku wszelkich niepokojących obserwacji, bezzwłocznie nas o tym informowali – apeluje zastępca nadleśniczego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Dzika Polska