Były premier, a obecnie europoseł Włodzimierz Cimoszewicz został oskarżony o spowodowanie wypadku w Hajnówce (woj. podlaskie). Według prokuratury polityk miał potrącić 70-letnią rowerzystkę, a następnie uciec z miejsca wypadku. Sam Cimoszewicz sprawę widzi inaczej - przekonuje, że udzielił poszkodowanej pomocy.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku skierowała do Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim akt oskarżenia przeciwko europosłowi, w przeszłości między innymi premierowi Włodzimierzowi Cimoszewiczowi, któremu zarzuca potrącenie rowerzystki w 2019 roku i ucieczkę z miejsca zdarzenia.
Czytaj też: Włodzimierz Cimoszewicz usłyszał zarzuty spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia
W rozmowie z tvn24.pl Cimoszewicz zgodził się na publikowanie jego pełnego nazwiska oraz wizerunku.
Wypadek Cimoszewicza. Zarzuty
Cimoszewicz formalnie usłyszał zarzuty w lutym tego roku, gdy Parlament Europejski uchylił mu immunitet. Aby zakończyć postępowanie, prokuratura potrzebowała uzupełniającej, specjalistycznej opinii biegłych z zakresu badania wypadków drogowych, którą otrzymała, a także danych dotyczących oskarżonego z PE - poinformował w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku prok. Łukasz Janyst.
Chodzi o wypadek, do którego doszło rano 4 maja 2019 roku na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce. Jak podawali wtedy śledczy, potrącona 70-letnia rowerzystka miała złamaną kość podudzia, otarcia twarzy i dłoni. Śledczy informowali też w wydanym wtedy komunikacie, że po wypadku została przez Włodzimierza Cimoszewicza i jego znajomych odwieziona wraz z rowerem do własnego miejsca zamieszkania, a następnie – za namową byłego premiera i tych znajomych – do szpitala. Policja przyznała oficjalnie, że samochód polityka nie miał ważnych badań technicznych.
W wydanym w dniu wypadku oświadczeniu Cimoszewicz napisał m.in., że jechał z prędkością ok. 30 km/h, udzielił poszkodowanej pomocy i "po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu została ona odwieziona do szpitala". Zaprzeczał, by uciekł z miejsca wypadku. - Natychmiast udzieliłem pomocy poszkodowanej i udzieliłem tej pomocy skutecznie. Ta pani po piętnastu minutach była w szpitalu w Hajnówce, gdzie się nią natychmiast zajęto - mówił wtedy mediom. Jak podkreślił, półtorej godziny później poszkodowana była już w domu.
Mówił też wtedy, że nie zawiadomił policji o sprawie przede wszystkim "z powodu emocji". Zaznaczył jednak, że "sytuacja byłaby dosyć absurdalna", gdyby wstrzymywał się z udzielaniem pomocy. - Potem się okazało, że (poszkodowana - red.) ma pękniętą kość strzałkową i poinformowano mnie natychmiast o tym, że w takiej sytuacji lekarz z automatu zawiadamia lokalną policję - wskazał.
Parlament Europejski zgodził się na uchylenie immunitetu
Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Białymstoku w połowie 2020 roku wystąpiła do Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europosła Cimoszewicza. Prokuratura wskazywała wówczas, że zgromadzony materiał dowodowy - w tym opinia biegłych - wskazują, iż zasadniczą przyczyną wypadku była spóźniona reakcja europosła kierującego samochodem.
W dniu wypadku polityk był jeszcze kandydatem w wyborach do PE z list Koalicji Europejskiej; mandat zdobył. Parlament Europejski uchylił mu immunitet w marcu 2022 roku, ale - aby formalnie ogłosić zarzuty - prokuratura przez wiele miesięcy czekała na oficjalne potwierdzenie decyzji PE i dokumenty stamtąd.
Źródło: PAP