Mieszkańcy niewielkiej spółdzielni w Brańsku (woj. podlaskie) borykają się z ogromną podwyżką czynszów. Prezes spółdzielni twierdzi, że wszystko przez inflację i ceny węgla. Trzeba też spłacać kredyt zaciągnięty na termomodernizację bloków. Niektórzy z mieszkańców mają dylemat - zapłacić czynsz czy kupić leki.
Wcześniej płacili mniej więcej 800 złotych czynszu za około 50-metrowe mieszkania, teraz niektórzy muszą płacić 1,3 a nawet 1,4 tysiąca złotych. Chodzi o niewielką spółdzielnię w Brańsku, która ma 10 bloków i 400 mieszkańców.
Prezes spółdzielni powiedział naszemu reporterowi, że mieszkańcy mają własną kotłownię, a czynsze zostały podniesione z uwagi m.in. na inflację i ceny węgla. Ponadto trzeba spłacać kredyt, który został zaciągnięty na termomodernizację bloków.
1350 złotych za 46,5 metra
- To wszystko jest zrzucane na mieszkańców. A mieszkańcy mówią, jak żyć w Brańsku, skoro jest tu drożej niż nawet w większych miastach – zaznaczył Mateusz Grzymkowski, reporter TVN24.
Jedna z mieszkanek mówiła przed kamerą TVN24, że musi teraz płacić 1,1 tys. zł za 52-metrowe mieszkania. Inna powiedziała, że za ponad 63-metrowy lokal płaci z mężem ponad 1,2 tys. zł. Kolejna – 1350 zł za "46,5 metra".
Nie mają na leki
- Taką dostaliśmy teraz podwyżkę - zaznaczyła.
Niektóre z osób, z którymi rozmawiał nasz reporter mają dylemat - zapłacić czynsz czy kupić leki.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24