Niewielki grot strzały prawdopodobnie z VII-VI wieku przed naszą erą, srebrne denary cesarza rzymskiego Hadriana, grosz z czasów Księstwa Warszawskiego - między innymi takie artefakty znalazł w pobliżu miejscowości Borzechów (woj. lubelskie) poszukiwacz z wykrywaczem metali. Konserwator zabytków podkreśla, że to teren, który - wbrew legendom o tym, że przed wiekami porastał go bór - ma bogatą historię osadnictwa.
Poszukiwacz z wykrywaczem metali przekazał służbom konserwatorskim artefakty, które odnalazł w dolinie rzeki Chodelki, na terenach sąsiadujących z miejscowością Borzechów w powiecie lubelskim.
- Choć sama miejscowość ma metrykę XV-wieczną, to przekazane przedmioty reprezentują znacznie starszy i dłuższy przedział czasowy - mówi Dariusz Kopciowski, Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Denary pamiętają II wiek naszej ery
Najstarszym wśród znalezionych zabytków jest, pochodzący prawdopodobnie z VII-VI wieku przed naszą erą i wykonany z brązu, niewielki grot strzały typu scytyjskiego (od Scytów - koczowniczego azjatyckiego ludu, który przed wiekami przywędrował też na tereny dzisiejszej Polski).
- Kolejne znalezisko to dwa srebrne denar cesarza rzymskiego Hadriana. Jeden datowany jest na 126-127 rok, drugi na 138 rok. Z okresem średniowiecza związany jest natomiast grot strzały - tym razem żelazny - oraz również żelazne, krzesiwo i fragment ułamanego bełtu do kuszy - relacjonuje konserwator.
Moneta może być falsyfikatem
Poszukiwacz znalazł też - datowane wstępnie na XVII wiek - okucie sakwy oraz trzy monety. Pierwsza to XVI-wieczny srebrny trojak ryski króla Stefana Batorego, który w związku z tym, że ma niewielki otwór, być może służył przed laty jako nabijka, czyli rodzaj ozdoby.
- Choć w komentarzach na naszym profilu facebookowym zwrócono uwagę, że to raczej falsyfikat z epoki, a otwór został zrobiony w celu oznaczenia, że to falsyfikat. Kolejne monety to pół krajcara cesarza Józefa II Habsburga z lat 70. XVIII wieku i grosz Księstwa Warszawskiego z 1812 roku. Jest też, związana już z bliższymi nam czasami, ołowiana plomba pochodząca z "Młyna Automatycznego Braci Krausse" z Lublina, z przełomu XIX i XX wieku - wymienia Kopciowski.
Borzechów, bo chowali się w borze przed najeźdźcami
Ciekawe jest też pochodzenie nazwy miejscowości. Przekazy ustne mówią o tym, że Borzechów wziął się od boru, który porastał te tereny i w którym ludność ukrywała się w podczas różnego rodzaju najazdów czy grabieży.
- Choć rzekomy bór miał porastać tereny obecnego Borzechowa, to przekazane do urzędu zabytki dowodzą raczej, że tereny te nie były bezludnymi ostępami, ale jak najbardziej toczyło się tu życie i występowało osadnictwo I to nie tylko w wiekach, od których datowane są dzieje samej miejscowości - zaznacza konserwator.
Znaleziska trafią do muzeum
Dodaje, że cała dolina Chodelki to teren o bardzo bogatej historii osadnictwa.
- Wystarczy tylko wspomnieć, że to właśnie w dolinie ulokowane były przed wiekami grodziska w Chodliku, Żmijowiskach czy Kłodnicy - podkreśla nasz rozmówca.
Przekazane służbom konserwatorskim zabytki mają trafić do jednego z lokalnych muzeów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: WUOZ w Lublinie