38-letni mężczyzna podszył się w internecie pod nastolatkę. Tak skłonił 14-letnią Roksanę z Bielska Podlaskiego do przyjazdu do oddalonego o ponad 600 kilometrów Bolesławca na Dolnym Śląsku. Odebrał dziewczynę na dworcu i zawiózł do ziemianki w środku lasu. Tam znalazła ją policja. Do sądu wpłynął akt oskarżenia wobec mężczyzny.
W poniedziałek, siódmego września zeszłego roku ojciec odwiózł 14-letnią Roksanę do szkoły. Dziewczyna nie poszła jednak na lekcje. Tego samego dnia wieczorem była widziana na dworcu PKP w Bolesławcu, czyli ponad 600 kilometrów od domu. Monitoring zarejestrował jej spotkanie z mężczyzną. Policja opublikowała jego wizerunek. Rozpoczęły się poszukiwania dziewczyny. Okazało się, że 38-latek zaprowadził 14-latkę do murowanej ziemianki w środku lasu, na terenie gminy Lwówek Śląski. W nocy z piątku na sobotę Roksanę znalazła specjalna grupa poszukiwawcza.
- 38-letni mężczyzna sam zgłosił się na policję i wskazał, gdzie przebywa nastolatka. Po tym, jak jego wizerunek został upubliczniony, odebrał telefon od kolegi, który powiedział, że szuka go policja z podejrzeniem uprowadzenia 14-latki – wyjaśnia Adam Naumczuk z Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim.
Mężczyzna podszywał się pod rówieśniczkę Roksany
Roksana kilka dni przed wyjazdem z Bielska Podlaskiego zapytała na komunikatorze internetowym o to, kto jej pomoże w ucieczce z domu.
- Pomoc zaoferowała fikcyjna rówieśniczka, która napisała, że już wcześniej uciekała z domu i w okolicach Bolesławca poznała mężczyznę, który jej pomagał i teraz też to zrobi. Później dodała, że to właśnie on będzie czekał na dworcu. Sama nie może przyjść, bo "mama" znalazła zapiski internetowe i udaremniła ucieczkę. Zatrzymany mężczyzna przyznał w toku śledztwa, że to on pisał wszystkie te wiadomości i podszywał się pod rówieśniczkę Roksany – mówi prokurator.
"Nie potrafił w racjonalny sposób wytłumaczyć, dlaczego sprowadził nastolatkę"
Mężczyzna został oskarżony o to, że poprzez zastosowanie podstępu zmierzał do spotkania z nastolatką po to, aby wykorzystać ją seksualnie. - Do tego czynu się nie przyznał. Nie potrafił jednak w racjonalny sposób wytłumaczyć, dlaczego sprowadził nastolatkę. W toku śledztwa dziewczyna została poddana badaniom. Wykorzystanie seksualne zostało wykluczone – zaznacza Adam Naumczuk.
Drugi zarzut, jaki postawiła prokuratura, to narażenie zdrowia i życia dziewczyny poprzez ukrywanie jej w pustostanie. - Choć zawiózł ją tam, a później dowoził jedzenie, to dziewczyna była narażona na negatywne oddziaływania warunków atmosferycznych, w szczególności niskiej temperatury – podkreśla prokurator.
"Twierdziła, że choć rodzice jej nie biją, to nie ma z nimi najlepszych relacji".
Warto dodać, że w listopadzie Roksana znów uciekła z domu. Tym razem policjanci odnaleźli ją w okolicach wsi Haćki, leżącej niecałe 10 km od Bielska Podlaskiego. Szła drogą w kierunku Białegostoku.
- Zbadaliśmy sytuację rodzinną w odrębnym postępowaniu. Nastolatka, podobnie jak we wrześniu, twierdziła, że choć rodzice jej nie biją, to nie ma z nimi najlepszych relacji. Po dokładnym zbadaniu sprawy okazało się jednak, że do znęcania się psychicznego nie dochodziło. Postępowanie zostało więc umorzone – mówi Adam Naumczuk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Policja