Za wycieraczką znalazł wezwanie do zapłaty. Urzędnicy ostrzegają

Urząd miasta przestrzega przed oszustami
bia mapka (1) (1)
Dokument z pozoru wygląda jak prawdziwy - jest adres urzędu, numer telefonu, numer konta. Tak wygląda wezwanie do zapłaty, które w Białymstoku znalazł za wycieraczką jeden z kierowców. Urzędnicy ostrzegają, że to oszustwo.

"To sygnał, że oszuści mogą próbować wyłudzać pieniądze od kierowców" - poinformował białostocki magistrat.

To pokłosie tego, że do biura strefy płatnego parkowania zgłosił się kierowca, który znalazł za wycieraczką wezwanie do "wniesienia opłaty dodatkowej" za brak karty parkingowej.

Urząd miasta przestrzega przed oszustami
Urząd miasta przestrzega przed oszustami
Źródło: UM Białystok

Prawdziwe opłaty są znacznie niższe

"Po sprawdzeniu dokumentu przez pracowników BSPP (Biura Strefy Płatnego Parkowania - red.) okazało się, że przedstawione przez kierowcę wezwanie jest przerobione i zawiera nieprawidłowe dane" - informują urzędnicy.

O ile opłaty dodatkowe wynoszą w Białymstoku 150 złotych (i 100 złotych jeśli ktoś zapłaci w ciągu siedmiu dni) to w wezwaniu była mowa odpowiednio o 550 i 450 złotych. Poza tym nie zgadzał się też numer konta. Co więcej, wezwanie zostało wystawione w sobotę (parkowanie jest płatne od poniedziałku do piątku w godzinach 9-17) i w miejscu, w którym nie obowiązuje strefa płatnego parkowania.

Apelują o czujność

Urząd miasta zwraca się do kierowców, aby weryfikowali otrzymane wezwania do zapłaty, dzwoniąc bezpośrednio do Biura Strefy Płatnego Parkowania lub weryfikując numer rachunku bankowego. Właściwy numer konta do wpłat to BANK PEKAO S.A. nr: 22 1240 5211 1111 0010 3555 6290.

"Apelujemy o zachowanie czujności i informujemy, że wszelkie próby podszywania się pod Biuro Strefy Płatnego Parkowania są zgłaszane odpowiednim służbom" - podkreślają urzędnicy.

Na razie policja nie dostała zgłoszenia

Jak informuje nas podkomisarz Malwina Trochimczuk z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, magistrat na raze nie zgłosił jeszcze sprawy organom ścigania.

- Nie było też zgłoszeń od osób prywatnych - zaznacza policjantka.

Czytaj także: