Policjanci zatrzymali 38-latka, który jednym ze sklepów w Białymstoku jadł zabrane z półek produkty spożywcze, a później zapalił lufkę z marihuaną. Ekspedientka zamknęła go wtedy w sklepie i powiadomiła mundurowych. Gdy przyjechali, trzymał w ręce wypalona lufkę, a w kieszeni miał marihuanę.
Policja dostała zgłoszenie o agresywnym kliencie sklepu na białostockim osiedlu Piasta. Na miejscu ekspedientka powiedziała mundurowym, że do sklepu wszedł mężczyzna, który najpierw zaczął jeść różne produkty spożywcze, a po chwili kolejne pakował do plecaka.
"Miarka się przebrała, kiedy zapalił lufkę z marihuaną" - czytamy w komunikacie na stronie Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Zamknęła go w sklepie
Kiedy ekspedientka zwróciła mu uwagę, mężczyzna zaczął być agresywny.
Wówczas wyszła ze sklepu, zamykając agresora w środku i powiadomiła policjantów.
Grozi mu do trzech lat więzienia
Kłopotliwym klientem okazał się 38-letni białostoczanin. Gdy mundurowi weszli do sklepu, trzymał w ręce wypalona lufkę. W kieszeni miał natomiast folię z zawartością suszu roślinnego.
ZOBACZ TEŻ: 14-latka ukradła trzy małe buteleczki z alkoholem. Powiedziała, że to dla 13-letniego brata
"Badanie narkotesterem wykazało, że jest to marihuana. 38-latek został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu" – głosi komunikat.
38-latek odpowie teraz za swoje sklepowe poczynania i posiadanie narkotyków. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: YOUR SHOT/AdobeStock