Przez areszt Urzędu Bezpieczeństwa w Augustowie (woj. podlaskie) przewinęło się w latach 1945-56 co najmniej kilkaset osób. Jeszcze w latach 90. niektórzy tak planowali spacer po mieście, żeby omijać ten budynek. Teraz w "Domu Turka" w Augustowie powstaje Dom Pamięci Obławy Augustowskiej, a w trakcie remontu odkryto napisy wykonane na ścianach dawnych celi przez ofiary terroru komunistycznego.
- Najczęściej są to napisy typu "tu byłem", a później data oraz imię i nazwisko. Można też odczytać bardzo dramatyczne słowa - "Boże, ratuj mnie" czy "Tu giniemy". Są też napisy "Niech żyje Polska" - mówi Bartosz Gralicki, kierownik augustowskiej filii Instytutu Pileckiego oraz pełnomocnik dyrektora instytutu ds. upamiętnienia Obławy Augustowskiej.
Chodzi o napisy, które zostały odkryte przy okazji remontu tzw. Domu Turka w Augustowie, gdzie powstaje właśnie Dom Pamięci Obławy Augustowskiej.
Obława Augustowska. Czym była?
Operacja zwana Obławą Augustowską jest największą niewyjaśnioną zbrodnią popełnioną na Polakach po II wojnie światowej i została przeprowadzona siłami 50. armii 3. Frontu Białoruskiego. Nazywana jest często "małym Katyniem".
"Między 12 a 19 lipca 1945 r. oddziały sowieckie przeprowadziły szereg lokalnych operacji, podczas których zatrzymywano zarówno ludzi podejrzanych o kontakty z partyzantką niepodległościową, jak również osoby zupełnie przypadkowe, przebywające jedynie poza swoim miejscem zamieszkania" - czytamy na stronie Instytutu Pamięci Narodowej (który cytuje fragment tekstu autorstwa Marcina Markiewicza "Wyzwolenie czy okupacja?", opublikowanego w 2016 roku w albumie "Nowe zniewolenie. Obława Augustowska. Lipiec 1945").
Podczas obławy - jak informują źródła - zatrzymano 7049 osób, z których po przesłuchaniu (tzw. filtracji) 5115 zostało wypuszczonych. 592 Polaków nigdy nie wróciło do domów. Nie wiadomo, gdzie zostali pochowani.
Czytaj też: Pochowano szczątki Wacława Sobolewskiego, pierwszej odnalezionej ofiary obławy augustowskiej
Dominują daty z okresu 1946-1949. "Prace badawcze nadal trwają"
- Być może liczba zamordowanych jest większa i sięga tysiąca, a nawet półtora tysiąca osób. Nie ma na razie przesłanek, aby stwierdzić, że odkrywane przez nas napisy zostały stworzone przez ofiary Obławy Augustowskiej. Wśród dat, które są widoczne na ścianach dominują najczęściej daty z okresu 1946-1949. Są też pojedyncze napisy z 1950 i 1951 roku. Z całą pewnością zostały one wykonane przez ofiary terroru komunistycznego. W budynku "Domu Turka" od 1945 do 1956 roku mieścił się bowiem Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego - mówi Gralicki.
Nie wyklucza, że w toku dalszych prac uda się odkryć również napisy pozostawione przez ofiary Obławy Augustowskiej.
- Urząd Bezpieczeństwa zaczął tu funkcjonować w styczniu 1945 roku, a operacja miała miejsce w lipcu 1945 roku. "Dom Turka" był jednym z kilkunastu miejsc w regionie, w których przetrzymywani byli ludzie. Na razie nie ma jednak dowodów na to, aby którykolwiek z tych napisów został przez nich wykonany. Niemniej prace badawcze nadal trwają - podkreśla.
Chcieliby ustalić tożsamość więźniów i przygotować wystawę
Gralicki ma nadzieję, że dzięki odkrytym napisom uda się ustalić tożsamość przynajmniej niektórych osób, które były tam więzione i opowiedzieć o ich losach w ramach szykowanej wystawy.
- Przed nami jeszcze ogromna praca badawcza. Mamy informacje, że w latach 1945-56 przez areszt śledczy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Augustowie przewinęło się co najmniej kilkaset osób. Najczęściej byli to mieszkańcy Augustowa i powiatu augustowskiego. W wielu przypadkach trauma przetrwała dekady. Wiemy z rozmów z osobami, które więziono tu w latach 40., że jeszcze w latach 90. część mieszkańców tak układała spacery po Augustowie, żeby nie przechodzić obok tego budynku - relacjonuje Gralicki.
"Dom Turka" przechodził z rąk do rąk
Od 1956 roku w budynku mieściła się komenda Milicji Obywatelskiej. To wtedy zlikwidowano w całym kraju Powiatowe Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego, a funkcjonariusze powołanej wkrótce potem Służby Bezpieczeństwa zaczęli pracować przy komendach milicji.
- Na początku lat 80. budynek przeszedł w ręce Wojsk Ochrony Pogranicza. Później, przez krótki okres, mieściła się tu siedziba Straży Granicznej. W 1999 roku, po reformie administracyjnej, obiekt przejęły władze województwa podlaskiego, które już w następnym roku przekazały go Starostwu Powiatowemu w Augustowie. W 2006 roku odzyskali go spadkobiercy prawowitych właścicieli - żydowskiej rodziny Rechtmanów, po czym sprzedali go osobie prywatnej - opowiada nasz rozmówca.
Dodaje, że po tym jak pojawiły się pogłoski, iż może tu powstać galeria handlowa cztery lokalne organizacje (Koło Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Związek Sybiraków, Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej i Klub Historyczny im. Armii Krajowej) zwróciły się do Podlaskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o uznanie obiektu za zabytek. W 2011 roku wojewódzkie służby konserwatorskie wpisały obiekt do rejestru zabytków.
Budynek wziął swą nazwę od cukierni prowadzonej przez Turka
- 10 lat później nieruchomość została kupiona przez Instytut Pileckiego ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z przeznaczeniem na stworzenie tu Domu Pamięci Obławy Augustowskiej. Zabiegała o to między innymi późniejsza dyrektor instytutu - profesor Magdalena Gawin. W połowie stycznia dostaliśmy pozwolenie na budowę. Liczymy, że placówka zostanie otwarta do końca przyszłego roku - mówi kierownik.
Kamienica, nazywana później "Domem Turka", została wzniesiona ok. 1900 roku przez rodzinę Rechtmanów, do której należało też kilka innych budynków w Augustowie.
- Rechtmanowie tam nie mieszkali. Kamienica była wykorzystywana na lokale usługowe. Przed II wojną światową mieścił się tu chociażby gabinet dentysty czy placówka banku. Najsłynniejsza była zaś, działająca w latach 1928-36, cukiernia prowadzona przez Kiamila Takosza. Dawniej sądzono, że był Bośniakiem, którego nazywano jedynie Turkiem. Nasze nowe ustalenia mówią jednak, że był rzeczywiście Turkiem - opisuje Gralicki.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Instytut Pileckiego