- Mówił głośno do pasażera: my nie chcemy w Polsce takich jak ty. Tacy jak ty to terroryści, mordują kobiety w Niemczech. Wstałam i powiedziałam temu agresorowi, że ja na ulicy boję się takich jak on. Popłakałam się, jak wysiadłam z tego tramwaju, że nikt nie zareagował, nawet motorniczy - opowiada Ania.
Policja poszukuje mężczyzny, który 1 września w Katowicach w tramwaju linii 6 jadącym w stronę Brynowa, zaatakował pasażera.
Ubrany w czerwoną czapkę z daszkiem, białą koszulkę z czerwonym nadrukiem, szare krótkie spodenki oraz czarne buty sportowe, na głowie białe słuchawki - opisuje policja.
- Przeciętnie zbudowany, wyższy ode mnie i młodszy. Miał bardzo wysoki głos, jakby dopiero przechodził mutację - opowiada 26-letnia Ania Kunik, świadek zdarzenia i jedyna osoba w tramwaju, która stanęła w obronie atakowanego pasażera.
Obrona
Ania wsiadła do tramwaju na rynku. Po przejechaniu trzech przystanków usłyszała ten wysoki głos.
- Motorniczy też musiał go słyszeć - mówi Ania, bo ona siedziała z tyłu tramwaju, a mężczyzna w biało-czerwonych barwach krzyczał z przodu. Motorniczy powinien też widzieć go na ekranie monitoringu, gdzie ma obraz z kilku kamer, bo agresor stał, a w tramwaju nie było dużo ludzi. Oni też nie mogli nie zauważyć sytuacji.
- My nie chcemy tutaj takich jak ty. Tacy jak ty to są terroryści. Mordują kobiety w Niemczech. Islam to terroryzm - wykrzykiwał młody mężczyzna w białych słuchawkach.
Atakowany pasażer wstał i przeszedł do tyłu tramwaju. Agresor ruszył za nim, powtarzając obraźliwe teksty. - Taki nabuzowany, z klatą do przodu. Wstałam i zapytałam, czy już skończył - opowiada Ania.
To był impuls. Pomyślała: on w końcu zacznie bić tego pasażera, a mnie, kobiety, przecież nie uderzy.
- Zdajesz sobie sprawę, jakie sobie wystawiasz świadectwo? - pytała agresora. - Ja na ulicy bardziej boję się takich jak ty - wygarnęła mu. - A tacy jak ten pasażer w Polsce są często lekarzami i ratują życie.
Brak reakcji
Atakowany pasażer wysiadł, a mężczyzna w słuchawkach wykrzykiwał dalej nad jego obrończynią. - Pasażerowie patrzyli w okno albo w podłogę. Było ich coraz mniej, wysiadali po drodze. A on krzyczał na cale gardło: jeb... islam. "Wszyscy już ciebie słyszeliśmy" - odezwała się jakaś dziewczyna. Wysiadając, uderzył z całej siły w okno obok niej, aż podskoczyła. Wtedy jakiś mężczyzna powiedział o nim, że powinien się leczyć - opowiada Ania.
Gdy była już na swoim przystanku, popłakała się. Nie mogła zrozumieć, dlaczego nikt nie reagował.
Jest dokumentalistką w katowickim ośrodku TVN 24. Już jako dziennikarka sprawdziła, że motorniczy tramwaju nie zgłosił nigdzie zdarzenia z 1 września.
- W karcie drogowej motorniczy ma obowiązek odnotować zdarzenia, które wpłynęły na punktualność jazdy. Niektórzy odnotowują również sytuacje, kiedy widzą agresję i reagują. Na pewno powinni zgłaszać je dyspozytorowi - mówi Andrzej Zowada, rzecznik Tramwajów Śląskich.
Kierownictwo Tramwajów będzie rozmawiać w sprawie ataku z 1 września z mężczyzną, który prowadził szóstkę z biało-czerwonym mężczyzną w słuchawkach na pokładzie. - Zamknięty w kabinie mógł nie słyszeć, co się dzieje w tramwaju, mógł nie spojrzeć na ekran - mówi Zowada. Przyznaje też, że mógł się bać, bo motorniczy nieraz zostali pobici, gdy reagowali na agresywne zachowania pasażerów. Nawet zamknięci w kabinie.
Ania Kunik złożyła na policji zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znieważenia człowieka na tle rasistowskim, a policja opublikowała wizerunek podejrzewanego mężczyzny.
Autor: mag/mś / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja