W styczniu "Krupówki mówią po rosyjsku" - żartowali górale, którzy na początku każdego nowego roku zawsze czekają na turystów ze Wschodu. Dwa tygodnie po naszym Bożym Narodzeniu, to właśnie Rosjanie z reguły dają zarobić mieszkańcom Podhala. W tym roku może być inaczej. Wartość rubla w stosunku do euro i dolara spadła. Rosjan i Ukraińców już nie stać na podróż do Zakopanego.
Dwa tygodnie po świętach Bożego Narodzenia do Zakopanego przyjeżdżają goście ze Wschodu. W tym czasie stanowią oni 90 proc. turystów spacerujących po Krupówkach.
"Będą straty"
Rosjanie i Ukraińcy często wybierają polskie góry, by właśnie tu spędzić prawosławne święta Bożego Narodzenia. Dla górali goście ze Wschodu znakomicie uzupełniają luki między naszymi świętami, a zimowymi feriami szkolnymi. Dlatego czekają na nich z niecierpliwością i przygotowują specjalną ofertę. Hotelarze urządzają Wigilię zgodną z tradycją wschodnią, a w zabytkowym Starym Kościółku przy ul. Kościeliskiej odprawiane jest nabożeństwo bożonarodzeniowe w obrządku prawosławnym.
W tym roku górale są jednak zaniepokojeni. Przewidują, że turystów będzie dużo mniej, bo nie będzie ich stać na urlop w Polsce. Większość rezerwacji nie została jeszcze potwierdzona.
- Będą straty. Dużo ich przyjeżdża. Robią zakupy - opowiada handlarz z Krupówek. Według niego, jeśli turyści ze Wschodu nie przyjadą, handlarze stracą nawet 90 proc. przewidywanego zysku.
W wyniku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i nałożonych na Rosję sankcji gospodarczych spada wartość rubla, a często także sympatia dla rosyjskojęzycznych gości. Rosjanie zdają sobie sprawę, po czyjej stronie opowiedziała się Polska w konflikcie ukraińskim i sami niejednokrotnie także deklarują niechęć od Polaków.
Autor: jl//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: http://commons.wikimedia.org | RobertParma